Bardzo jestem zainteresowana Sroczką i stąd ta moja niecierpliwość
. Ja wiedziałam o SPK od dawna, nie raz przegladałam ogłoszenia i płakałam czytając jaki los spotkał te bezbronne stworzonka... Jak bym spotkała tych co wyrządzają krzywde zwierzętom to
Ale jak myślałam ostatnio, że miałabym wybrać jednego króliczka z tak wielu potrzebujących to stwierdzłam że znowu bedzie mi serce pękać (ja strasznie jestem wrażliwa na krzywde zwierząt). Więc umwiłam się z moim chłopakiem, że wypełnie formularz ale to on wybierze dla mnie uszatego przyjaciela (zresztą tak jak poprzednio). No ale nie wytrzymałam, w sobotę weszłam na adopcje i jak zobaczyłam Sroczkę to się popłakałam i wiedziałam że to ona
stąd moja determiacja
Jeśli chodzi o postępowanie z uparciuchem to daję słowo, mam wprawę - moja Kokos oj miała charakterek!
Mizianie i głaskanie było możliwe tylko wtedy, kiedy ona miała na to chęć, na ręce umiałam brać tylko ja bo inni domownicy się bali, mowy nie było o siedzeniu na kolanach czy żeby położyła się obok mnie, nie akceptowała obcych, w szczególności dzieci
. Ale była całuśna strasznie - uwielbiała lizać po twarzy (oczywiście tylko wybrańców) i mogła to robić godzinami (chrumkała kiedy się np lekko poruszylam). Ciężko mi bez niej...
Wracając do tematu - będziemy powolutku przełamywać lód. Będzie miała spokój bo w domu nie mam zadnych dzieci. Nie będzie zamykana w klatce ale z nocnymi pieszczotami bedzie musiała czekać do rana bo ja sie wycwaniłam i śpie w drugim pokoju;) Mój poprzedni króliczek skakał mi po głowie (da sie przeżyć) ale też lubiła nabobczyć i nasikać na pościel (nie da sie przeżyć) więc sie wyprowadzilam od niej
Dziękuję za maila, napewno będę się odzywać bo będzie dużo do ustalenia. Ale teraz najważniesze formalności, za które jutro się wezmę. Pozdrawiam serdecznie