Tworzę ten wątek, gdyż pozostałe wątki są już w archiwum, a nie warto je odzyskwiać, bo "nieco" zeszły z tematu.
Ile żyją wasze króliki?
Mój Śnieżek dzisiaj zdechł, miał równo 11 lat.
Żal go, miałam go od połowy 2 klasy podstawówki, teraz jestem już na studiach...
Od roku miał już problem z drożnością kanalików łzowych, gdyż "wszystko" wypływało mu już na wierzch. Żadne kropelki mu nie pomogły. O dziwo przeprowadzony gdzieś w październiku test drożności (wkraplane kolorowe krople do oczu wypłynęły mu nosem) się udał, ale mimo to mu trzeba było oczka myć, bo mu wypływało dalej. Od października zreszta zaczął się niedowład mieśni, odchody pod siebie robił (przez to że czasami nie mógł się podnieść albo jak wstał tracił równowagę), trzeba było go codziennie czyścić.
Dziś to już nawet wyprostował przednie łapy jakby już się przygotowywał, bo tylnie to już prostował wcześniej jak leżał, bo nie mógł nimi operować dobrze. Nawet główka mu na koniec opadała, nic nie jadł, nie pił, złapał powietrze pyszkiem, zapiszczał i wyzionął ducha...
Z godzinę na koniec się męczył aż tak solidnie. A w sumie to już wcześnie, bo się trząsł, to by wychodziło, że by umierał 6 godzin...
(
Patrycja