Zacznę od początku...mój brat kiedyś wracając z pracy opowiedział mi,że szedł za nim królik,ale nie miał go jak wziąć,bo po chwili uciekł.Dwa tygodnie po tym królas raz na jakiś czas pojawiał się u mojej koleżanki w ogródku,niestety dowiedziałam się o tym,jak już go nie było.Błąkał się.Wszystko zaczęło się trzy tygodnie temu,dopiero teraz udało mi się go złapać.U mnie nie mogła pozostać,mam cztery króliki,żadnej wolnej klatki ani warunków.Dałam go na tymczasową opiekę do bliskiej mi osoby,która wie wszystko o żywieniu i opiece,myślałam,że to będzie bezproblemowy królik...jednak nie.. - króliczka jest agresywna,biega wokół nóg i fuczy,nie umie się załatwiać do kuwety,gryzie kable,sika wszędzie...niedoświadczona właścicielka nie da sobie rady,dzwoni do mnie co pięć minut i pyta co robić.
Uszak nawet nie ma klatki,więc błagam o jakiekolwiek DT,mieszkam w Luboniu/ok. Poznania
Byłam z nią u weta,jest zdrowa,dość młoda,i ma ogromne wole.Miałam ją od razu odrobaczać,ale dostała biegunki,więc na osłabiony organizm jej nic nie podam,potem szczepienie.
jeśli macie jakieś propozycje,pomoc,cokolwiek to piszcie
PS. Krolik to samiczka,duzy baran.