Witam wszystkich.To mój pierwszy post i mam nadzieję, że w odpowiednim miejscu.Chciałabym, żeby ktoś z podobnym doświadczeniem podzielił się informacją.A sprawa wygląda tak:mam 3-letnią królicę Kluskę.W poniedziałek dostała jakiegos porażenia tylnych łapek.Popoludniu było wszystko ok,a wieczorem miała te łapy jakieś niewładne,zwłaszcza lewą.Więc z samego rana do weta.Jeszcze wtedy kicała,ale dość niesprawnie.Wykluczono uraz kręgosłupa,dostała zastrzyk z metacamu i krople do stosowania w domu.Poźnym popołudniem to już była tragedia.Kluska nie miała czucia w lewej nodze i ciagała ja za sobą,a prawą ledwo mogła podciągnąć pod siebie.Jadła normalnie,piła normalnie,bobki były tylko biedna siku robiła pod siebie bo nie mogła pupki podnieść do góry.Wet powiedział,że zanim nastąpi poprawa może troche minąć,ale stwierdziłam,że jeśli rano będzie bez zmian to jadę i tak jeszcze raz.Ku mojej ogromnej radości jednak poprawa nastapiła.Dzisiaj Kluska jest trzeci dzień na kroplach i kica sobie.Plączą jej się te łapki jeszcze,zwłaszcza lewa i nie może skakać,ale jest duuużo lepiej.Włazi do kuwety,wspina się na materac(przyniosłam,żeby z nią spać w jednym pokoju).I teraz moje pytanie brzmi:czy ktoś miał podobną sytuację albo jakiś króliś byl po kuracji metacamem?czy jest możliwość,że jej się to nie cofnie całkowicie i nie będzie taka sprawna jak wcześniej?Czy jednak całkiem jej to przejdzie?A może macie porady jak wspomóc taką kurację?