Sofi nie walcz z tym - To wszechświat daje Ci znaki
Ja po śmierci Netusia bardzo długo decydowałam się na kolejnego uszaczka (od listopada do marca). Potem zdecydowaliśmy się na dwie dziewczynki naraz Małą Mi i dziecko Rosy
. Nie zdążyliśmy ich odebrać, gdy Mała Mi w tak straszny sposób odeszła. To nas tak przybiło, że odwołaliśmy całą adopcję. Na szczęście po kilku dniach skrajnych emocji zdecydowałam jednak zabrać Rosmerysbaby. Dziś nie możemy się nią nacieszyć. Nic i nigdy nie zastąpi nam naszych wcześniejszych dziewczyn, ale miłość jaką nas obdarza Puppy pozwala nie rozpamiętywać. Jest z nami nie całe 3 miesiące a robi z nami co tylko chce, biega, bzyczy, buczy i cały czas, cały czas, cały czas wymaga zajmowania się nią. Trzeba z nią biegać
robić jej samoloty, windy, że nie wspomnę już o głaskach i całowaniu. Gdy ona nie ma dość to nie ma przebacz, nauczyła się nas szczypać , gdy próbujemy ją ignorować
albo się obraża
To jest istny dar niebios i myślę, że po prostu była nam gdzieś tam zapisana. Ja jak tylko dowiedziałam się o całej sprawie w Bydgoszczy i o narodzinach maleństw to od razu myślałam o adopcji, ale nic w tym kierunku nie robiłam bo było dla ciągle za wcześnie po odejściu Netusia. Jak maleństwa trafiły do adopcji to miałam akurat kilka wyjazdów, więc też się nie zgłaszałam - uważałam, że lepiej, aby trafiły jak najszybciej do DS niż czekały na zakończenie moich podróży. A jak wysłałam formularz adopcyjny to się okazało, że ona ciągle jest - po prostu na mnie czekała, tak miało być. Była nam pisania jak ta malutka Tobie. Ta malutka, która została Ci zesłana nawet idealnie pasuje do Twoich świniaczków i pomyśl dlaczego to właśnie Ty ją znalazłaś - a może to ona szukała Ciebie? (mi się nigdy nie trafił żaden królik ani w parku, ani na ulicy
)
Ps: Jak ktoś myślała o adopcji córeczki Rosy z interwencji w Bydgoszczy to naprawdę może żałować, że się nie zdecydował. Ciekawe jaka jest jej siostra?