Przepraszam, że post pod postem.
Byłam w tym tym sklepie (tu podziękowania dla Lilli, za motywację).
Tragedia. TRAGEDIA! Okazało się, że w klatce są dwa króliki i kilka szczurów.
Poprosiłam ekspedientkę, i wyjaśniłam o co chodzi. Podałam rozsądne argumenty
a ta pokręciła głową... i stwierdziła, że zwierzęta się dobrze znają i na pewno nie pogryzą! Ja powiedziałam, że to są zwierzęta i nigdy nie ma gwarancji, że nie zrobią sobie krzywdy, a ona, że jest pewna, że nic sobie nie zrobią.
Ja mówię, że tak, ale gwarancji nigdy nie ma i to, że do tej pory się dogadywały, nie znaczy, że tak będzie zawsze, a ona, że gwarancję ma i jest tego pewna.
Tą dyskusję mogłabym ciągnąć w nieskończoność.
Potem spytałam czyje są zwierzęta, i Pani odpowiedziała, że to jakiejś babki co się przeprowadza... poważnie w to wątpie. W końcu stanęło na tym, że "ona przekaże moją opinię tej pani".
Co ja mogę jeszcze z tym zrobić?