Witam,
mam problem z moimi uszolami.
Aby go opisać zacząć muszę jednak od samgo początku. W październiku zeszłego roku, adoptowaliśmy Pieszczocha (2-letniego królika - samca). Chłopczyk był zwierzątkiem idealnym: nie brudził poza klatką, nie bał się dzieci, był radosny i pogodny ale bardzo, bardzo smutny - brakowało mu tego króliczego czegoś...
Doszliśmy do wniosku, że jest samotny, dlatego miesiąc później adoptowaliśmy Konieczynkę - czarnuszkę w podobnym do naszego chłopca wieku. Zaprzyjaźnianie przeszło szybko i bezboleśnie. Ale.... I tu się zaczyna problem. Pieszczoch to królik bardzo spokojny, mało ciekawski, wiele czasu w ciągu dnia spędza w swoim domku. Konieczyna odwrotnie ciekawska, wręcz wścibska, wszędzie wchodzi wszystko gryzie, kopie doły i co jest największym problemem od jakiegoś czasu zakopuje domek Pieszczochowi. Zakopuje go wszystkim co wpadnie jej pod łapki, trocinami, siankiem, karmą, zielonką, wpycha tam wszystko co się tylko da. A on biedak siedzi w koncie klatki się na to patrzy, nie protestuje, nie odkopuje. Żeby tego było mało, jak kilka dni temu po raz kolejny odkopałam domek i Pieszczoch od razu tam wszedł - to panna złośnica - zakopała w domku również jego. Nie wiem co ona ma do tego domku, ale zabawa robi się mało ciekawa, ona ma jakąś obsesję - nic tylko kopie i kopie. Przedwczoraj zabrałam im w końcu ten domek. Konieczyna natychmiast się uspokoiła. Leży spokojnie. Niestety gorzej z Pieszczochem - on nie potrafi się zrelaksować, cały czas siedzi w kąciku, stracił swoje schronienie.
Pomocy, co robić? Jak oduczyć pannicę niepoprawnego zachowania, tak aby móc oddać Pieszczochowi domek, w którym mieszka od malutkiego.?