Sokrotek jest juz u mnie, po nie do końca łatwiej podróży ze względu na dzisiejsze warunki udało sie nam dotrzec. Mały podróż zniósł w zasadzie bardzo dobrze, chwilami siedział w transporterku, a chwilami u mnie na kolankach i przytulony, cały czas uparcie wskakiwał mi sza szyje i próbował wplątac się we włosy. Po przyjezdzie pokicał do klatki, podjadł sobie babki, ładnie skorzystał z kuwetki i zwiedzał klatke ( on taki mały, klatka 120 cm, było co zwiedzac
) Klatka byla otwarta, ale jakos nie wychodzil, nie wiem, moze jest jeszcze taki malutki, ze nie potrafi wyskoczyc? Bo kuweta klatki jest dosyc wysoka niestety. A teraz kica sobie po moim łózku próbując wgrzebac się pod kolderke
Mały jest generalnie strasznym pieszczochem i przytulasem, wiadac, ze mu mamusi brakuje, co chwila mi wskakuje na kolanka zeby go głaskac, a jak juz sie go przytuli to tylko sie rozpłaszcza i można glaskac do woli, nawet oczka mruży wtedy
Ponadto próbuje sie zaprzyjaznic z pluszową owcą, ale bezskutecznie, bo ona nie reaguje niestety ;p
Zgaga dziękuje za wszystko, za dokładne rady odnośnie leczenia i zajmowania się maluszkiem
Obiecuje, że będe wszystkiego pilnie przestrzegac.
Stokrot prawdopodobnie zmieni imie, ale jeszcze sie nie zdecydowałam
Podsumowując to najkochańszy i najsłodszy mały kroliczek jakiego spotkałam, nic tylko go tulic i tulic, a on tylko chce więcej, jestem w nim totalnie zauroczona
dobrze, że jest weekend to nie musze od malego nigdzie wychodzic i go zostawiac
Edit:
maluszek właśnie się rozłożył jaki długi na moim łóżku (miejsca i tak wiele nie zajmuje;p ) i mruży oczka, zmęczony pewnie:)