Autor Wątek: Weterynarz w Gliwicach  (Przeczytany 10040 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline frycza

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 52
  • Płeć: Kobieta
Weterynarz w Gliwicach
« dnia: Luty 17, 2010, 15:02:34 pm »
Witam,

czytałam posty odnośnie wetów z Gliwic, jednak ich daty są "przeterminowane" :) jakieś 4 lata w stecz.Dlatego ponawiam pytanie.
Czy oprócz Katowic mogę liczyć na kompetentną pomoc tu, w Gliwicach?Orientujecie się może?
Osobiście korzystałam z usług kliniki na Wójtowej wsi oraz gabinetów przy ul,Toszeckiej, jednak bez rewelacji.Odniosłam wrażenie, że badania były "na szybko" i bez dokładniejszych oględzin.

Proszę o pomoc.Tak na przyszłość.
"Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany!"

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 07, 2010, 12:49:18 pm »
frycza,  Klinika na \toszeckiej jest najbardziej 'kroliczą' w Gliwicach.Później w Rybniku. Polecamy wet w Rybniku Boguszowicach na Małachowskiego 18. Gdzieś tu jest wątek.
SylwiaG

Offline frycza

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 52
  • Płeć: Kobieta
Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 14, 2010, 16:05:51 pm »
sylwiaG byłam u nich leczyć Frytka. Króliczek dostał wzdęcia, przynajmniej tak mi powiedziano i wciąż nie wiem, co było przyczyną...W każdym razie, bardzo o niego walczyłam, jeździłam z nim przez 7 dni, codziennie do lecznicy na Toszeckiej, później właśnie na Wójtową Wieś.Całe leczenie polegało na podawaniu kroplówek, karmieniu strzykawką rozrobionym granulatem, Frytuś z dnia na dzień czuł się gorzej, nikł w oczach...dostał paraliżu łapek, nie potrafił sie utrzymać, bardzo chwiejnie się poruszał...Były leki, była opieka...nic nie pomogło. Maluszek odszedł.Chociaż kiedy zaczęłąm z nim jeździć, to był poprostu osowiały i nie chciał jeść.Odnoszę wrażenie, że z braku wiedzy, nie otrzymał poprostu odpowiedniej pomocy...i powiem szczerze, boję się z moja Niną iść do nich po raz kolejny.

Moja mama odkryła weta w Zabrzu. Ponoć bardzo kompetentny, specjalizuje sie w małych zwierzakach. W odpowiednim czasie pojadę z Niną na szczepienia i zdam relacje, czy faktycznie wart polecenia :)
"Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany!"

black_butterfly

  • Gość
Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 14, 2010, 23:22:06 pm »
frycza,  ja jestem z Zabrza i wiem co nieco o wetach tutejszych o ktorym mówisz że jest ok? na jakiej ulicy?

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 15, 2010, 08:35:56 am »
frycza,  no tak,oni nie mają specjalisty od zwierząt futerkowych,ale ponoc w rejonach znają się najbardziej .. Tak słyszałam od mojej wet, poza tym mają aparaturę,aby zrobic Rtg itp.  Pojedz do Rybnika,tam , gdzie My chodzimy z paroma dziewczynami. Ta Pani wet jak czegos nie wie, to konsultuje się z innymi wetami,walczy o ziwerzaczki.
SylwiaG

Offline frycza

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 52
  • Płeć: Kobieta
Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 17, 2010, 17:50:28 pm »
black_butterfly wet nazywa się Jacek Sobków, przyjmuje na ulicy Grunwaldzkiej 2. Ponoć specjalista i bardzo dobrze zna sie na rzeczy.

sylwiaG dzięki za rade :) jeśli wet w Zabrzu okaże się kiepski, to napewno wybiorę się do Rybnika :)

[ Dodano: Czw Kwi 01, 2010 6:24 pm ]
Byłam dziś z małą u wspomnianego weta w Zabrzu. Wywarł na mnie naprawdę dobre wrażenie :) Pan konkretny, rzeczowy, obejrzał Ninę z każdej strony, zajrzał w oczka, uszka, ząbki, obejrzał sierść, zważył i widać było, że doskonale wie, o czym mówi. Nina została zaszczepiona i wstępnie na początek lipca mam się zgłosić na sterylizację. Zobaczymy, jak będzie po zabiegu.
Póki co, jestem na TAK :)
"Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany!"

Offline falklanda

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 87
  • Płeć: Kobieta
Odp: Weterynarz w Gliwicach
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 30, 2010, 17:18:07 pm »
My chodzimy na Toszecką. Bolek był tam wykastrowany- fachowa robota, nie było komplikacja i Boluś bezproblemowo ją przeszedł. Szczepiłam go tam, obcinałam pazurki. Aha! no i leczyłam go tam jak był przeziębiony i nie mam zastrzeżeń do pracy wetów, którzy nas przyjmowali.  :bunny: