Wybaczcie,że się nie odzywałam,ale brakowalo czasu
pojechałam do pana Piotra Dąbrowskiego w Poznaniu,cóż,zamiast niego zastałam dwie praktykantki,które nie do końca ,,przypadły mi do gustu'' ale to chyba temat nie na ten dział.
Dowiedziałam się jedynie,że uszak ma roztocze i ich jaja na całej sierści,dostał lek.Czekam tylko teraz aż ,,jakość'' sierści się poprawi,bo jajka roztoczy zniknęły.
Badanie moczu,kału,krwi,była również oglądana sierść pod mikroskopem...niestety nic się prócz tego nie dowiedziałam,usłyszałam jedynie jak jedna z pan mówiła drugiej na ucho,że nie wie co jest mojemu królikowi.Tobi waży kilogram,nie jest najgorzej...niestety czeka go kolejne odłączenie od swoich współlokatorów,będę musiała uważnie oglądać jego mocz,mieć uwagę na jego zachowanie,ilość zjadanego jedzenia i picia wody,co ciężko było pilnować mając trzy króliki z wspólną miską,kuwetą,poidełkiem...za 10 dni znów się wybieram do weta,muszę jeszcze obejrzeć trzonowce,nie chciałam go narażać na tak duży stres i narkozę,więc z tym trochę poczekam...
do tego Tobikowi należą się brawa,dzielnie wszystko znosił,był bardzo grzeczny
mam nadzieję,że wszystko się okaże niedługo,bo jestem bardzo zdezorientowana... trzymajcie kciuki.