Ręce mi opadają jak czytam w ogłoszeniach adopcyjnych, że królik- czy inne zwierzę - nie był u weta, bo nie chorował
Ludzie, tak jak się chodzi na kontrole z dziećmi, jak się bada ich rozwój, tak samo się robi ze zwierzęciem. Wizyta u weterynarza powinna być dla Was koniecznością - z rozsądku i troski o żywe stworzenie. Nawet jak się adoptuje zwierzaka, to dla mnie logicznym jest, że po aklimatyzacji zabieram go na kontrolę do wybranej lecznicy i pokazuję weterynarzowi prosząc o kontrolę. Tylko w taki sposób można dbać o zwierzę, porównać jego stan, odkryć wcześnie chorobę.
Kupionego w sklepie króliczka też należy zabrać do weta - przy niepokojących objawach natychmiast, a bez nich po około miesiącu, gdy stres minie. Trzeba wtedy obowiązkowo odrobaczyć, a po 21 dniach zaszczepić, ale TYLKO ZUPEŁNIE ZDROWE ZWIERZĘ!
Zaszczepiony królik ma prawie 100% szans, że wyzdrowieje, jeśli dopadnie go myxomatoza. Nieszczepiony ma prawie 100% szans na śmierć
Które 100% wybierzesz? Co wolisz zaryzykować?
Tak samo jak coś Cię niepokoi - wygląd jąderek, guzki, wydzielina z nosa czy oczu albo samo zachowanie zwierzątka - dla mnie logicznym jest, że nie wirtualnie szukam odpowiedzi, a u dobrego weterynarza. Ten sam objaw może świadczyć o wielu chorobach i dolegliwościach, bagatelizując objawy, lecząc bez diagnozy ryzykujesz życie zwierzęcia.
Owszem, to nie jest tanie - ale nikt nie mówił, że posiadanie żywych istot nie kosztuje. Za dobrym wetem trzeba się rozejrzeć, podobnie jak za dobrym lekarzem.