Porady > Pozostałe

Skąd macie swojego królika?

(1/30) > >>

Biszkopcik:
Witajcie - spodziewam się tego, że ktoś mnie zaraz udusi za to pytanie  :wiking: i na moją głowę posypie się grad nieprzychylnych opinii :wisielec:, ale moja ciekawość jest większa i zaryzykuję.

Otóż każdy z nas gdzieś nabył swojego królika, kupił, dostał, znalazł, zaadoptował... Wydaje mi się (może mam złą intuicję), że jakieś 90% królików osób np. z forum zostało kupionych w sklepie zoologicznym. Ja swojego również kupiłam. No więc każdy z nas niejako wsparł swoimi pieniędzmi "proceder" handlu królikami.
Z drugiej strony jesteśmy zachęcani do adopcji porzuconych królików oraz tych, których sklepy zoologiczne chciały się pozbyć.

Tak więc sklepy te zarabiają i mają czyste sumienie, bo wiedzą, że gdyby "towar" się nie sprzedał, to w ostateczności zawsze ktoś przyjmie zwierzaka do adopcji - nawet już dorosłego czy chorego.

A gdyby tak osoby znające się na hodowli królików - mające kontakt z SPK - zaczęły hodować (w niewielkich ilościach) i sprzedawać małe króliczki? Byłoby to taniej niż w sklepie, ale nie każdy mógłby kupić takiego królika. Dostawałyby je osoby, które zgłosiłyby taką chęć i które najpierw dostałyby informacyjną broszurę na temat opieki nad zwierzęciem, a później napisały krótki test ze znajomości opieki nad królikiem. Pieniądze ze sprzedaży małych króliczków odpowiedzialnym właścicielom mogłyby pokryć koszty np. opieki nad dorosłymi królikami, które trafiły do adopcji.

Zabijcie mnie za tę propozycję, ale ja po prostu jestem szczera. Jeżeli nie znalazłabym odpowiedniego kandydata wśród królików adopcyjnych, to żeby np. nabyć drugiego królika poszłabym po prostu do sklepu zoologicznego, no bo niby skąd bym miała go wziąć? No i koło znów się zamyka, bo zapłaciłabym ludziom, którzy często trzymają króliki w tragicznych warunkach w sklepie.

Jakub:
ja zosię adoptowałem i trzeba na twój pomysł popatrzeć inaczej. każda ciąża dla króliczki jest strasznie męcząca więc nie ma sensu

Simran86:
a więc Kropeczek jest z adopcji SPK. Przebywał w fatalnych warunkach u jakiejś baby. Siedział w garażu i wieloma innymi zwierzakami:( po interwencji trafił do adopcji i takim oto sposobem trafił do nas.

Fancia jest z nami od prawie 3 tygodni. Przyjechała do nas z Sosnowca. Była kupiona dla rocznego dziecka, później chcieli wypuścić ją do lasu:/ na szczęście ktoś ją zabrał do siebie do domu, ale tam też nie zagrzała długo miejsca...zmieniała co chwilę domy... i tak trafiła do nas:)

moja Zolinka, która kica za TM;( pochodziła z hodowli. Była moim pierwszym, ukochanym Dzieciaczkiem:(

Kitty27:
Mój pierwszy uszatek, kochany czarnulek, Zorruś pochodzi ze sklepu zoologicznego (w 2003 r. o adopcji bladego pojęcia nie miałam, dostęp do internetu ograniczony), niedługo minie pierwsza rocznica odkąd pokicał do lepszego świata...

Marlon miał być u mnie tylko na dt, był na adopcyjnej SPK przez jakiś czas, ale później sie rozmyśliłam i adoptowałam Go.

Brandon, jakas dziewczyna na forum wystawiła ogłoszenie, że chce go oddać w dobre ręce. I tak przygarnęłam go pod swój dach, niestety po miesiącu walki z jego chorobą pokicał za TM.

Igiełka, adopcyjna Gucia jest z adopcji SPK

kasiagio:
Mój Maki to prezent urodzinowy dla mojej 4 letniej wówczas córci , został kupiony w sklepie :(
Drugiego już na pewno nie kupię w sklepie .

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej