Dawno się nie odzywałam, więc nadrabiam zaległości
Jak już wcześniej pisałam po przyjeździe do mnie Filip kichał, podawałam mu Scanomune wg zaleceń dr Moroz i kichanie w sumie pojawiało się i znikało samoczynnie. Były dwa dni przerwy, gdy Filip nie kichał w ogóle. W zeszłą środę znowu zaczął kichać, więc nie było na co dłużej czekać i zdecydowałam, że zabiorę go do veta. Pojechaliśmy do mojego króliczego veta dr Rybickiego do Katowic na Brynowie, bo do dr Moroz bym nie zdążyła dojechać na 17h do Rybnika, a urwać się z pracy teraz nie mam szans. Wzięłam też od razu moją królewnę na szczepienie.
A więc ustalenia po wizycie:
- Filip ma już zdrowe oko, skóra wokół oka jest zdrowa i zarasta sierścią;
- robi ładne boby, przy badaniu brzuszek wyszedł miękki,
- pazury zostały przycięte po ok 1-2 mm,
- temperatura jest w porządku,
- przybrał następne 200 gram,
- osłuchowo też wszystko jest w porządku,
- trzeba zeszlifować zęby po obu stronach bo robią się powoli ostre końce,
- wycieku (kataru) z nosa nie ma.
Ze względu na kichanie vet zalecił mi żebym spróbowała zmniejszyć ogrzewanie w pokoju, w którym znajduje się królik, bo może jest za ciepłe i za suche powietrze i dlatego maluch kicha, zrobiłam tak jak vet zalecił i faktycznie mały od pt nie kicha. Jeżeli taki stan się utrzyma, to za parę dni pojadę z nim znowu do veta na kontrolę i jeśli po badaniu wyjdzie, że jest zdrowy to go zaszczepię. Odczekam potem ok. miesiąc czasu i Filip zostanie wykastrowany. Taka będzie najlepsza kolejność, bo jeśli bym go najpierw wykastrowała, to potem by nam się odłożyło w czasie szczepienie (które powinno być na jesień a nie na zimę), a trzeba założyć że po każdej operacji może spaść odporność u malucha. Dlatego ustaliliśmy z vetem, że najpierw szczepimy a potem kastrujemy, a ja będę się musiała uzbroić w cierpliwość jeszcze około miesiąc sprzątając siki i boby Filipa
W czasie kastracji vet od razu zeszlifuje ostre końce zębów, żeby królika 2 razy nie usypiać.
Moja królewna przy okazji też została zbadana i zaszczepiona.
Króliki z oczywistych względów nadal puszczane są osobno, ale nic się nie zmieniło, ani na lepsze ani na gorsze. Funia nadal nie denerwuje się na jego widok, nie rzuca się na jego klatkę, nie zaznacza terenu wokół niej, jak to miała w zwyczaju w przypadku innych królików. Filip jak widzi, że Funia biega wokół jego klatki, to wystawia nos przez żerdki i chce ją powąchać i polizać, zniecierpliwiony szarpie za klatkę żeby się do niej wydostać.
Tak więc czekam na kastrację Filipa i liczę, że uda mi się maluchy zaprzyjaźnić.
Prośba do Dori, Zgaga mówiła, ze jesteś specjalistką od kataru i kichania, czy mogłabyś podzielić się swoimi doświadczeniem i poradzić mi na przyszłość co robić w takim przypadku?