Ja noszę gaz, a w samochodzie pod siedzeniem też coś mam.
Jakiś czas temu biegałam codziennie wieczorem i po pewnym zdarzeniu przestałam, pełno jest psycholi wszędzie.
A co do ludzi żyjących w biegu - jeżeli potrafisz się zorganizować, to ok. Ale nie wszyscy to potrafią. I o tych właśnie ludzi mi chodzi.
Może by uniknąć niezrozumienia, podam jasny przykład:
Moja koleżanka miała czwórkę zwierząt w domu. Psa i kota, świnkę i kilka rybek.
Na początku była bezrobotna, straciła męża i tak sobie przesiedziała w domu pół roku.
Wszystko extra, w końcu poszła do pracy, a że odnalazła w sobie ambicje, zapisała się na język, następnie na szkolenia osobowości potem basenik czy coś. Poznała faceta.
I tak się we wszystkim zatraciła, że nie będę dalej pisać, co się stało ze zwierzętami.
Wszystkim mówiła, że jest świetnie zorganizowana, radzi sobie ze wszystkim bo odżyła itp...
A tak naprawdę zwierzaki były tylko luką zapełnioną w pewnym nie miłym dla niej okresie życia.
Najpierw zostały przyzwyczajone do wielogodzinnych pieszczot, a później kot z psem w schronisku. A ze świnką i rybkami? Nie wiem, ale wiem, że ich nie ma. Akwarium stało puste w jej przedpokoju.
Nie mówię, żę takie historie się powtarzają, że są nagminne i że oskarżam o zaniedbanie wszystkie kobiety które mają prpblemy itp.
Tym przykładem chciałam pokazać, że nie wszyscy dobrze radzą sobie z kilkoma zwierzętami żyjąc w biegu.
O to mi chodziło Drogie Panie
[ Dodano: Nie Maj 31, 2009 1:07 pm ]Lubię pisać, szczególnie lubię tłumaczyć nieścisłości spowodowane błędnie zinterpretowanymi wypowiedziami.
Jeżeli piszę niezrozumiale, proszę nie piszcie irytujących wypowiedzi, a zapytajcie się - czy aby napewno o to chodziło
Robię błędy, każdy je popełnia - to ludzka rzecz.
Każdy może być złośliwy - to proste, ale trudniej starać się zrozumieć drugą osobę.
Prawda
mEFFI100 ?Więc jeżeli mEFFI100 przeczytałaaś, co napisałam powyżej, to teraz powinnaś zrozumieć, że nie chodzi o osoby twojego pokroju - które pomagają zwierzętom...
Więc tą emotikonkę (
) schowaj sobie do kieszeni
Gdy mieszkałam gdzie indziej - miałam takie można by rzec małe schronisko, bo co kto znalazł - znosił do mnie. Od kota przywiązanego do torów, po pijawki w butelce coli. Miałam jeże, jaszczurki, nawet kurczaczka z osiedla, itp. Ślimaki znalezione w akwarium na słońcu przy śmietniku. Same biedne znajdy.
Ze swoich zwierząt, które mieszkały u mnie na stałe to świnki, chomiki, żółwie, wiele innych jeszcze maleństw i kochany piesek.
Gdybym ja zaczęła opowiadać historie moich sierot, dużo musiałabym pisać i ręczę, że to nic miłego.
Teraz mieszkam gdzie indziej i nie wolno mi mieć więcej zwierząt (jak narazie
).
Ale wierzcie mi, że gdybymy miała pozwolenie, zrobiłabym to samo co tam.
Więc zastanówcie się czy ja potępiam osoby z dobrym sercem?