W związku z m.in. Waszymi wypowiedziami, zdecydowałem się wczoraj na kupno świnki morskiej, jako niegroźnej towarzyszki dla mojego 5-letniego Psikusa.
Klatka z Niną znajduje się w tym samym pokoju, w którym mieszka Psikus, 2 m. od jego klatki (w której przesiaduje 1/4 doby).
Kiedy zaczęliśmy urządzać domek świnki, królik był zaciekawiony i kicał wokół nas, wyczuwając nową atrakcję. Za wiele jednak nie zobaczył, bo przerażona nowym miejscem, 4-tygodniowa Nina, przesiaduje w kartoniku (tym, w którym ją przywiozłem ze sklepu zoologicznego - taka prosta kryjówka na pierwsze, najstraszniejsze dni) w swojej klatce. Wyszła z niego, żeby zjeść kilka chrupków dopiero kiedy w pokoju od godziny utrzymywała się totalna cisza. Po posiłku wskoczyła od razu do kartonika, wciąż przerażona nowym miejscem.
Kiedy brałem prysznic i szykowałem się do spania, z pokoju Niny i Psikusa zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Przypominały mi dźwięk uderzania twardym przedmiotem o podłogę. Nie miałem pojęcia co to może być. Zajrzałem do pokoju, a Psikus siedział na swoim dywaniku i wydawało mi się, że sprawiał wrażenie równie zdziwionego jak ja. Jak wróciłem do pokoju to hałasy ustały, więc się położyłem. Po 10 minutach zaczęły dobiegać ponownie te dźwięki ze zwiększoną intensywnością. Zapaliłem światło i spostrzegłem, że dobiegają z miejsca, w którym siedział Psikus - mocno zaniepokojony i czujny (a świnka sobie leżała w kartoniku wciąż). Pomyślałem, że może to on TUPIE (słyszałem, że króliki mogą coś takiego robić), bo jest przerażony lub zirytowany obecnością drzemiącej świnki (mógł ją w końcu zobaczyć). Nasypałem mu ulubionego jedzenia, pogadałem chwilę i wróciłem do łóżka. Psikus (co mu się nie zdarza) zignorował fakt dosypania ulubionego przysmaku i dalej leżał pod biurkiem (wyglądał jakby się czołgał - taki rozpłaszczony na podłodze
). Po 15 minutach, kiedy już drzemałem, znowu zaczęły dobiegać te dziwne odgłosy, tym razem ze strony jego dywanika (znajduje się między klatkami zwierzaków, przed moim łóżkiem). Odwróciłem się na lewy bok, żeby zobaczyć co się dzieje. Psikus, który stał na dywanie, na mój widok przerażony pobiegł sprintem z powrotem pod biurko (nigdy wcześniej nie uciekał z dywanika i to jeszcze na mój widok
). Tak jakbym złapał go na gorącym uczynku. Wstałem, opieprzyłem go, pogłaskałem i wróciłem do łóżka.
Jak się obudziłem, to Psikus grzecznie sobie leżał na dywaniku.
Macie jakieś koncepcje co do przyczyn jego dziwnego zachowania z wczorajszego wieczoru?