oj umknęło bo pisałam na shotboxie ;p
zgłosiłam się jako dom tymczasowy i jak najbardziej dalej chcę nim być
Samiczka- wreszcie udało się namówić "właścicieli" do oddania samiczki, która kiedyś mieszkała z Closterem. To dość pogmatwana historia. Ale wyjaśnię raz a porządnie
Moja koleżanka z pracy w Bożonarodzeniowe Święta 2008 roku jako prezent gwiazdkowy dla swojej młodszej siostry zakupiła króliczkę. Królinka była tak słodka, taka zabawna itd, że mąż mojej koleżanki kupił jej samej króliczka- Clostera .
Moja koleżanka i jej siostra nie mieszkały już razem (koleżanka ma już swoja rodzinę).
Latem 2009 roku moja koleżanka zmuszona była wrocić do rodzinnego domu. Tam kroliki (uważane za dwie samiczki) spotkały się i spotkanie zakończyło się ciążą. Od tego momentu zaczęło się moje zainteresowanie tymi królikami, bo koleżanka codziennie przynosiła nowe fotki maleńst, tulonych przez członków rodziny, ustawianych gdzieś by śmiesznie zdjęcia wyszły. Jedno maleństwo zostało upolowane przez kota, reszta umarła nie wiem czemu, sądzę że przez to ich ciągłe dotykanie.
Latem 2009 roku zostałam zaproszona do koleżanki i tam sobie zobaczyłam w jakich warunkach mieszkają króliki. Dom koło 100 metrów, a królik wystawiony pod koniec września do ogródka bo nie znalazło się dla niego miejsce. Klatka 60 cm, bez miski, karma dla chomika- sam owies - rozsypana jak leci po klatce, podłoże brunatne, zsikane na maxa. Królik nie reagował jak mu pstrykałam przed nosem. Wyszłam stamtąd wstrząśnięta.
Przez noc zastanawialiśmy się z tż co robić i następnego dnia wybłagaliśmy moją koleżankę, by oddała nam królika. Tak trafił do nas Closter. Na szczęście okazał się zdrowy, prócz wielgachnych pozakręcanych paznokci... Chłopak niezmiernie kochany się okazał i wdzięczny.
W tamtym domu pozostała jednak królinka z którą miał małe, trzymana w takich samych warunkach z jedną różnicą- w pokoju. Nie wypuszczana z klatusi-bo zostawia bobki.
Wielokrotnie w ciągu roku próbowałam namówić koleżankę na oddanie kroliczki. Niestety bezskutecznie. Niespodziewanie teraz się zgodziła i jak dobrze pójdzie mała będzie dziś u nas.
Jak napisano mi w e-mailu od GA, królika mogę dostać na tymczas dopiero po kastracji Clostera. Tą byc może uda mi się przeprowadzić jeszcze w lipcu. Od momentu zabiegu mam odliczyć 6 tygodni , dopiero wtedy mogę puszczać kroliczki razem i wtedy dopiero będę mogła przyjąć tymczasa.
Także podsumowując, w tym momencie przyjmuję króliczkę do domu i zajmuję się kastracją Clostera. Jako dom tymczasowy gotowa jestem przyjąć zwierzaka pod koniec sierpnia. Jako, że na królinkę spożytkuję starą zagródkę Closterka, to na obecną chwilę będę mogła przyjąć tymczasa z własną klatką. Ale to już inny temat
Mam nadzieję, że to co napisałam jest w miarę czytelne