Witam, ja z takim zapytaniem. (i troche historią)
Dwa dni temu odeszła moja Mania. Miała 2,5 roku i dlatego mój ból jest ogromny. Zaczęło się w sobotę wieczorem. Zaczęła się pokładać, zmieniać co chwilę pozycję i chować po kątach, była bardzo nieswoja, nawet pozwoliła się wziąć na ręce mojej mamie, której nie koniecznie lubiła. Stało się to nagle ponieważ jeszcze rano była w pełni wigoru, śniadanko zjadła. Wieczorem już nic nie chciała jeść, tym bardziej nie wypróżniała się. Od razu wiedziałam, że to zator. Niestety Mańka lubiła wszystko jeść, nie tylko obgryzała stoliki i krzesełka ale też skubała dywan, mimo że cały czas się ją goniło to potrafiła spryciara udawać że leży i podgryzać. Nie były to ogromne ilości lecz jednak. Dlatego zawsze jej sie pilnie przyglądałam, lecz właśnie do soboty objawów wszelkiego zatoru nie było. Było juz za puzno na weterynarza wiec dowadniałam ją całą noc, żeby przetrzymała do tej 10 i do veta. Zrobiono zdjęcie i okazało się że ma zator. Podano, nospe, lek przeciwbólowy i parafine(wiem ze nie polecana ale), po powrocie do domku było dowadnianie, masaze brzuszka jak weterynarz kazał, niestety przez noc nie wypróżniła się. Na nastepny dzien czyli poniedzialek miał być zabieg (pamietam jak Mańcia sie wychylała z koszyka w drodze) Zabieg się udał, dano antybiotyk, zero picia i jedzenia i na nastepny dzien na zastrzyk. wrociła do domku opatulona w kocyk no i zaczeło się jej dogrzewanie. Mała leżąła spokojnie i jej stan zdawał sie polepszać, dzwignela sie nawet na przednie łapki i zmienila pozycje i juz wtedy zauwazylam ze ma paraliz jednej strony ale tata pocieszal ze to od narkozy. Wiec lezala sobie, ja jej towarzyszylam niestety widzialam jak jej stan sie pogarsza bo nie bylo w niej juz chceci zycia, podnosila glowke ktora momentalnie opadala. I tu pojawią sie pytanie. Gdy dotknełam głowki i uszek czułam drgania, i tylko na głowce nigdzie indziej nie? czy to był udar? Wołam tate ze cos nie tak, tata kaze mi isc spać ( to zapewne ochrona dziecka przed widokiem smierci) jakies 20 min puzniej woła mnie i mówi że odeszła. To już drugi okróliczek który nie przytrzymał operacji, mój pierwszy Wojtuś (8lat) po resekcji zęba rowniez mial paraliz i odszedł. Czy to wina narkozy? Podziwiam was, że potraficie przyjąc do swego serca nowe królisie, moje niestety sie przepełniło. Zwierzeta za szybko odchodzą a ciebie zostawiają z ogromnym bólem i tęsknotą.