Moja działka jest ogrodzona (bez podmurówki) - wchodzą psy, koty, dziki, zające. No i latają drapieżne ptaki, bo niedaleko jest rezerwat. W mieście na pewno nie wypuszczę królików na trawnik, po którym biegają psy i dzikie koty. Chociaż podwórko też jest ogrodzone i tym razem z podmurówką. Poprzedniego królika chciałam jako dziecko zabrać na "spacerek" na szeleczkach. Od razu podbiegł do nas dziki kot, a królik wpadł w straszną panikę. To nie jest przesadzanie, to są fakty.
Trzeba sobie zdawać sprawę z zagrożeń, a nie bagatelizować frazesami w stylu "przesadzasz" albo "do tej pory nic się nie stało". Gorąco życzę Wam, a przede wszystkim Waszym królikom, żeby dalej nic się nie stało. Ale rozsądek jest wskazany.
Co do trzymania w "niewoli", to skoro serce Ci się kraja, trzeba było nie brać królika. Ani żadnego innego zwierzaka. Przecież na podwórku też są trzymane w niewoli. Już nie wspomnę o oczywistym fakcie, że królik domowy na wolności nie przeżyje. I jak widać na przykładzie mojego Timi'ego i Bońka panikarza - nie każdy króli za nią tęskni.