Izz, wg mnie lekarka miała o tyle racji z tym wymazem, że rzeczywiście bardzo często niewiele z nich wynika. Moja Trusia, ze zdiagnozowaną pasterellą, miała wymazy robione trzy razy, za każdym razem wychodziła inna bakteria. Wiele zależy od laboratorium, mikrobiologa wykonującego antybiogram, wreszcie warunków, w jakich przetrzymywane są same próbki. Żeby wymaz miał sens, należy go właściwie pobrać, starając się sięgnąć jak najgłębiej do noska i prowokując kichanie królika, po czym jak najszybciej dostarczyć do sprawdzonego laboratorium (niektóre bakterie giną w parę godzin po pobraniu). Teoretycznie powinno się królika poddać antybiotykoterapii dopiero na podstawie wyników wymazu.
Jeśli chodzi o moje doświadczenie, kichanie królika jest bardzo trudne do wyleczenia i przede wszystkim wymaga długotrwałej terapii, nie 5 dniowej, jak to zwykle ma miejsce. Inna sprawa, że taki kichający królik może sobie z kichaniem żyć bez szwanku i bez pogorszenia jego stanu. Trzeba go tylko monitorować stale, czy się jego stan nie pogarsza i czy bakterie nie schodzą głębiej (tchawica, płuca) i w razie potrzeby zaleczać.
Immunostymulacja nie zaszkodzi - podawanie mu, jak pisze Alice, echinacei czy betaglukanu, niezależnie od antybiotyku.