o - temat z in vitro też dobry.
Tajniak każda ze stron przedstawia swoje argumenty, opinie, doświadczenia więc w sumie nie wiem skąd pomysł, że w tym temacie tego nie ma i że czekasz na konkrety
Ja myślę, że konkrety są.
Nikt nikogo tutaj nie wyzywa - uważam, że zachowujemy jakiś poziom dyskusji. Problem jest tylko w tym, że zarówno moje argumenty (poparte wieloletnim doświadczeniem) jak i argumenty Shell (również mające jakieś faktyczne podstawy) nie są przekonywujące dla drugiej strony.
Co zrobić żeby były? Najlepiej byłoby zamienić się na jakiś czas - Shell niech walczy z głupotą i znieczulicą ludzi dzień w dzień, niech jeździ na interwencje, niech zawozi wychudzone, schorowane zwierzaki do weta, niech patrzy na ich zadowolone mordki jak znajdują się w nowym domu otoczone opieką jakiej nigdy nie miały i niech czyta te wszystkie maile, niech gada z ludzmi przez telefon, którzy dzwonią z wielką satysfakcją w głosie, że dzisiaj pierwszy raz udało im się pogłasakać uszatka, który wcześniej znał ludzi tylko z tej złej strony. Dziękują nam za wszystko, za to że trafił do Nas, za to że trafił do nich - i to ma jakiś sens. Szczęśliwy zwierzak - szczęśliwy człowiek - idealny układ do którego powinniśmy dążyć.
Ja powinnam zamienić się z Shell i może wtedy zrozumiałabym dlaczego tak istotny jest wymiar ucha, ilość punktów, kropka na ogonie. Dlaczego to jest takie fascynujące - dlaczego te zwierzęta z prawdziwych hodowli są ważniejsze od tych przykładowo ze strony adopcyjnej.
Pamiętajmy tylko - że to człowiek zdecydował o ich losie. O losie tych adopcyjnych i tych ze wspaniałych hodowli. Kłóćmy, przekomarzajmy się między sobą - ale to jakie zwierzę jest bardziej wartościowe, czy jest obciążone genetycznie (nawet jeśli jest to przecież nie ze swojej winy) - zostawmy w spokoju.
Dla mnie to jest naturalne, żeby pomagać słabszym, tym, którzy sami sobie pomóc nie mogą. To się po prostu czuje - nie umiem tego uargumentować - poprzeć tabelkami, statystykami. Każdy człowiek albo to czuje albo nie - Wy wolicie produkować kolejne szczęścia lub nieszczęścia, ja wolę zajmować się tymi, które już tutaj są.
Co ma większy sens? Każdy niech sobie sam odpowie na to pytanie.