Wszelkie hodowle przyczyniają się do powstawania bezdomności zwierzat - rasowe psy czy koty odbieraja miejsca zwierzetom ze schronisk.
Z twojej wypowiedzi wynika, że powinniśmy zneutralizować hodowle rodowodowe, gdzie się o zwierzęta dba, są wychuchane, a co do chorób genetycznych to są to rasy fakt, faktem stworzone z głupoty ludzkiej jak takie yorki. Sama posiadam 3 i wiem, że to to choruje dość często, ale nie wszystkie rasy takie są. Natomiast kundle o których wspomniałaś czekaja na domy tylko dlatego, że po wsiach suki rodzą przynajmniej dwa razy do roku, w złych warunkach, same niejednokrotnie umierając. Z takiego szczeniaka może wyrosnąć kochane stworzenie, albo pies z spaczona psychiką, który będzie chciał zagryźć wszystko co jest choć odrobinę żywotne.
Poza tym nie czarujmy sie - nie uda nam sie sprawic, zeby hodowca rozmnazal kroliki np tylko raz do roku albo raz na 2-3 lata.
Poniekąd możemy. Suka psa może mieć tylko kilka razy szczeniaki [tu dziewczyny muszą powiedzieć, bo ja już nie pamiętam], następne mioty nie dostają rodowodu. Jeżeli hodowla pozwoli na coś takiego to znaczy, że nie jest dobra i nikt ci jej nie poleci.
Kazdy hodowca nie zajmuje sie zwierzetami przez wzglad na nie same, ale przez wzglad na pieniądze.
Z tym się absolutnie nie zgodzę! Są ludzie, którzy naprawdę poświęcają tym psom wiele z siebie, którzy starają się żeby golden to był golden a owczarek niemiecki, to owczarek niemiecki. Którzy dbają oich fizyczną i psychiczną sprawność, poświęcając swój czas, na walkę z pseudohodlami, w których rozmnażają na potęgę a pies który powinien być łagodny rzuca się na dziecko robiąc mu jesień średniowiecza z twarzy.
Nie można powiedzieć, że hodowcy robią coś dla pieniędzy bo sam koszt utrzymania tych psów jest większy niż to co "zarobią" na szczeniakach, a suka nie rodzi więcej niż 3 razy w życiu, po czym odchodzi na "emeryture". Hodowcy nie dają zwierząt pierwszej-lepszej osobie, tylko najpierw rozmawiają, spotykają się, utrzymują kontakt.
Moim zdaniem nie fair jest więc mówić źle o DOBRYCH, rodowodowych hodowlach, a w swojej wypowiedzi bardzo to wszystko uogólniłaś. Nie wiem czemu mielibyśmy walczyć z ludźmi, którzy chcę przekazywać sprawdzone geny i moim skromnym zdaniem tylko oni powinni mieć pozwolenie na rozmnażanie.
Może zamiast najeżdżać na hodowców skupimy się na tym, żeby po wsiach nie rozmnażać na potęgę, to wtedy nie będzie można powiedzieć, że rodowodowe szczeniaki zabierają miejsca bidom ze schronisk.Co do pomysłu ppx, to tak jak powiedziałam jeżeli chce sie tym zająć i znajdzie kogoś kto jej pomoże to moim skromnym zdaniem to jest dobry pomysł, pod warunkiem że to wszystko będzie organizowane z głową.
Jeżeli w rezultacie rodowodowe hodowle królików, gdzie te nie są rozmnażane częściej niż 2/3 razy w życiu, zyskają na popularności i ludzie dwa razy się zastanowią zanim kupią królika w zoologicznym, to czemu mamy się przeciwko temu buntować?