Mam następujący problem.
Miesiąc temu się przeprowadziłem i mój Psikus prawie w ogóle nie wychodzi z klatki...
Zdarza mu się to tylko kiedy w celu wyczyszczenia kuwety, rozbieram klatkę. W takich sytuacjach zawsze wyskakiwał, żeby przyglądać się co właściwie robię, więc akurat to zachowanie jest zgodne z tradycją.
Królik ma 4,5 roku i przeżył 2 przeprowadzki. Najpierw kiedy miał ponad rok, przeprowadziłem się z domku jednorodzinnego do apartamentowca, a po 3,5 roku wyprowadziłem się wreszcie na swoje.
W domu i pierwszym mieszkaniu Psikus dużo biegał. Nauczony doświadczeniem, wypuszczałem go wyłącznie kiedy byłem obecny, żeby kontrolować co jakiś czas jego poczynania. Łącznie w ciagu dnia przebywał "na zewnątrz" kilka ładnych godzin i bardzo lubił tę formę spędzania czasu.
Nie rozumiem skąd ta zmiana w jego zachowaniu w nowym mieszkaniu.
Brałem pod uwagę, że jako dorosły królik, bardzo zżył się z miejscem, w którym spędził jak na razie większość swojego życia, ale przecież nie może być ciągle smutny z powodu przeprowadzki. W nowym mieszkaniu nie mam lustrzanej szafy, w którą gapił się godzinami przez 3,5 roku (zawsze byłem ciekawy czy odbijającego się w lustrze królika postrzegał jako kolegę czy własne odbicie), ale to też nie powinno mieć wiekszego znaczenia. Zauważyłem, że urosły mu już bardzo pazurki, więc obciąłem (pomyślałem, że może się ślizga), ale to nic nie zmieniło. W poprzednich miejscach zamieszkania, na podłogach była klepka. Aktualnie mam panele, które są oczywiście bardziej śliskie niż klepka, jednak nie do takiego stopnia, żeby nie był w stanie się normalnie poruszać. Z resztą jest to częste rozwiązanie w mieszkaniach i nie wierzę, żeby mieszkające w takich warunkach króliki nie lubiły wychodzenia na zewnątrz.
Apetyt ma normalny. Z łapami wszystko ok. Wciąż uwielbia głaskanie. Dalej jest ciekawski. Nie zmieniło się jego upodobanie do leżenia w ulubionych pozycjach. Jedyną zmianą w zachowaniu jest właśnie to zaprzestanie spędzania czasu poza klatką.
W trakcie pisania przeze mnie tego posta, Psikus wyskoczył na 2 minuty. Postał chwilę przed klatką, zrobił parę kroków, porozglądał się, po czym wykonał obrót o 180 stopni i wskoczył z powrotem do klatki. Takie "chwilowe" wymarsze czasem mu się zdarzają.
Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, bo na pewno nie jest to depresja czy choroba.
Jakieś pomysły?