Autor Wątek: Skrajna agresja o nieznanym podłożu  (Przeczytany 23816 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« dnia: Styczeń 11, 2010, 16:30:21 pm »
Kochani Forumowicze,

To będzie długie wynurzenie i długo się zbierałam do napisania tego, więc proszę o wybaczenie takiej epistoły.
Chciałam Wam przedstawić postać Nali, opisać moje problemy z nią i próby ich rozwiązania oraz prosić Was o sugestie, co mogę jeszcze wykorzystać i co robić dalej. Próbowałam już wielu różnych metod, niestety pomału kończą mi się pomysły. Zależy mi na tym, żeby jej pomóc, w innym wypadku Nala nigdy nie znajdzie domu - w chwili obecnej jest w moim odczuciu zwierzęciem bez najmniejszych szans na adopcję :(

Ale zacznę od początku.

Nala została we wrześniu znaleziona na Śląsku na ulicy i trafiła do schroniska w Rudzie Śląskiej, w którym przebywała z drugą króliczką. Wolontariuszka rudzkiego schroniska poinformowała nas o króliczkach i dzięki szybkiej akcji naszej forumowej Kitty obie panienki zostały ze schroniska zabrane. Spędziły u Kitty bodajże, jeśli dobrze pamiętam, około 2 tygodni. Angorka pojechała do domu tymczasowego, w którym została na zawsze :) natomiast Nala miała pojechać na północ Polski i tam czekać na nowy dom. Złożyło się jednak tak, że ten planowany dom tymczasowy się nie udał i Nala w połowie października trafiła do mnie.
 
Przez dwa tygodnie było w miarę dobrze, pomijając uciążliwe gwałcenie nóg przez królika (mogła to robić bez przerwy, cały czas), wpadanie wprost pod nogi i obsikiwanie ścian na pół metra, ale nauczyliśmy się z mężem chodzić wolniej po domu i szczelnie ubrani do samej ziemi, a ja latałam z gąbką i szorowałam osiurdane ściany. Ponieważ gdzieś po drodze Nala dwa razy uwiła piękne gniazda, moszcząc je swoją sierścią,  dodatkowo utwierdziłam się w postanowieniu wysterylizowania uszatej. Umówiłam się do weterynarza na 30 listopada. Około półtora tygodnia przed sterylizacją Nala zaczęła być agresywna - w klatce to pół biedy, króle są przecież terytorialne, więc zdziwiłam się, że tak nagle się rzuca, ale początkowo się nie przejęłam. Optymizm szybko mi minął, bo z dnia na dzień z królem było coraz gorzej, nie było mowy o tym, żeby wsadzić albo wyjąć miseczkę z klatki, żeby dać jej jeść robiłam podchody cudaczne. Czekałam na tę sterylkę jak na zbawienie. Wreszcie nadszedł wyczekiwany dzień, wszystko poszło sprawnie i wróciłyśmy do domu. I tu się dopiero zaczęło.

Nie dość tego, że nie było wcale lepiej, to robiło się coraz gorzej, chociaż wydawało mi się to niemożliwe. (W jakimż byłam błędzie). Pierwszych kilka dni po sterylce zachowanie tłumaczyłam sobie bólem. Potem skończyły mi się wymówki. Królik tak atakował, że nie dało się żyć - przestał gwałcić nogi i w nogi na szczęście nie gryzł (i nie gryzie), natomiast ręce - masakra. Nie bijemy naszych zwierząt, nie wrzeszczymy w domu, nawet specjalnie nie hałasujemy, wiec zachowanie królika było po prostu z czapy. Początkowo nie atakowała mojego męża, więc zaczęłam czytać i szukać, o co chodzi. Znalazłam informacje, że króliki mogą ludzkie osobniki swojej własnej płci w jakiś sposób odróżniać i traktować jako rywala, i ta informacja mnie dobiła, choćby dlatego, że większość osób adoptujących zwierzęta są jednak płci żeńskiej. Zaczęłam chodzić po domu w rękawiczkach, bo Nala widząc moje ręce rzucała się na nie i wyrywała mi kawałki ciała. Bywały sytuacje, że siedziała przyczajona (jak kot) za firanką i czekała, aż się schylę po cokolwiek, a kiedy się schylałam - wyskakiwała z otwartą paszczą i gryzła. Zacisnęłam zęby, chodziłam w rękawiczkach, nie dotykałam jej, wszystko co mogłam robić siedząc na podłodze - robiłam siedząc na podłodze. Mówiłam łagodnym głosem, a Nala okrążała mnie, czasami wskakiwała na kolana po to, żeby mnie obsikać i obobkować, wreszcie wybrać dogodne miejsce i użreć. Potem zaczęła gryźć również mojego męża, w związku z czym moja teoria o atakowaniu skierowanym przeciwko własnej płci wzięła elegancko w łeb.

Niestety nie byłam w stanie przekupywać jej jedzeniem, bo mimo iż Nalka jest żarłokiem i łasuchem, zamiast brać jedzenie z ręki, gryzła i zalewała wszystko wokół moczem.
Moje osłabienie zmierzało ku zenitowi, ale że jestem uparta i nie brałam pod uwagę opcji, że będę się bała królika we własnym domu, dalej brałam na przeczekanie. Jak się domyślacie - nic to nie dało.

Pewnego wieczoru siedziałam na fotelu i oglądałam telewizję. Królica biegała, a ja ignorowałam zarówno ją, jak i jej bobczenie + sikanie. W pewnej chwili Nalka wskoczyła na mnie z podłogi, ugryzła mnie w pierś, w twarz i zawisła (zawieszona zębami na moim swetrze) wściekle kopiąc. To ostatecznie sprowokowało wizytę u weta - pomyślałam, że być może ją coś boli, albo coś z jej zdrowiem jest nie w porządku.

Wet nie potwierdził moich obaw - Nala jest całkowicie zdrowa fizycznie i nic jej nie dolega. Na moje pytanie, czy zdarzają się choroby psychiczne u królików otrzymałam odpowiedź twierdzącą - rzadko, ale się zdarzają. I tu oklapłam.

Różne gatunki zwierząt mają różne psychozy, stany nerwicowe, lękowe itp. itd. Są na to różne środki farmakologiczne stosowane zresztą z bardzo dobrymi rezultatami. Dla królików takich środków nie ma. Przegadaliśmy z wetem różne opcje - od razu odrzuciłam te, w których miałabym Nalce dopyszcznie podawać cokolwiek. Nawet gdyby leki zadziałały, królica znienawidziłaby mnie za aplikowanie leków, jakby nie było, przemocą. Wreszcie zdecydowałam się na łagodny lek uspokajający i zmniejszający niepokój (lek ludzki, wykorzystywany też np. u psów), lek w formie syropu (polewam granulat, więc nie muszę nic na siłę królikowi robić). Minimalny okres podawania to miesiąc (sądzę że u nas na miesiącu się nie skończy).

Ostatni raz zostałam ugryziona w wigilię, a potem nabrałam otuchy - karmię Nalę z ręki (nie gryzie), skończyło się wszechmocne sikanie (ma trzy kuwety i biega do nich elegancko), od czasu do czasu da się pogłaskać (ale trzeba dobrze wiedzieć kiedy, ja już się nauczyłam, co mówi jej ciało i z której strony podejść), coraz rzadziej przybiera pozycję do ataku (przypadnięta przednimi łapkami do ziemi, uszy do przodu, ogon do góry). Wczoraj dobra passa chwilowo się skończyła, bo zasiurała fotel i dwa razy mnie użarła (dawałam smakołyk) - na szczęście tylko raz krwawo. Chyba miała jakiś wybitnie gorszy dzień.

Nie ma mowy o ingerencji na terenie jej klatki (ale to - jak pisałam - jest dla mnie spokojnie do zaakceptowania) ani o wzięcie jej na ręce (bez szans - nie próbuję nawet).
Nie poddajemy się. Ale mam bardzo wielką prośbę do osób, które miały kiedykolwiek do czynienia ze skrajną agresją zwierzęcia nie wynikającą z bólu, terytorializmu ani lęku: może macie jakieś pomysły, jak popracować z królem ponad to, co już robię i ponad to, czego próbowałam bez skutku. Chodzi mi o działania niefarmakologiczne, bo nie będę Nali nic więcej podawać. Być może przyjdzie Wam do głowy przyczyna takiej narastającej agresji w bezpiecznym, bądź co bądź, środowisku.

Reasumując

Problem: królik bardzo dotkliwie atakuje, zdecydowanie nie ze strachu (to jest najbardziej wyluzowany i nielękliwy królik jakiego w życiu widziałam) i nie z bólu.

Podjęte działania: sterylizacja, mówienie spokojnym tonem, przesiadywanie na podłodze, ignorowanie, karmienie z ręki (po wprowadzeniu leku uspokajającego, wcześniej - niemożliwe), nieingerowanie w przestrzeń królika, niepodnoszenie, niebranie na ręce.

Działania rozważane, ale niepodjęte: zaprzyjaźnienie z innymi królikami - nie jestem gotowa na potencjalne rozwalenie przyjaźni mojej trójki po dołączeniu obcej królicy.

Przyczyny agresji brane pod uwagę: hormony, wcześniejsze doświadczenia z ludźmi (tylko tu mam dużą wątpliwość, bo królik nie zachowywał się tak od początku, nie wiem, czy tak by sobie po miesiącu przypomniał, że nie lubi ludzi :] ), choroba psychiczna, traktowanie ludzi jak rywali, ból (brany pod uwagę, ale odrzucony jako przyczyna).

Będę (Nala na pewno też) bardzo wdzięczna za rady.

Serdecznie pozdrawiam,
bośniak


PS
Było kilka osób zainteresowanych Nalą - mam jednak poczucie, że oddanie jej komuś w obliczu tego, co wyżej napisałam, byłoby niemoralne i prędzej czy później najbardziej ucierpiałby sam królik. Być może się mylę, ale nie mam odwagi zaryzykować. Inna sprawa, że na pewno nie dam jej do domu z dzieckiem ani osobom bez doświadczenia, a króliczy fanatyk z zacięciem masochistycznym się do tej pory nie zgłosił.
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline jpuasz

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 2034
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Pusiek i Kulka
  • Za TM: Liska
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 11, 2010, 16:51:34 pm »
No cóż ja nie pomogę, ale sama chętnie poczytam. Znajoma powiedzmy, ze ma podobny problem od roku :]

No i mówiąc szczerze ja pomyślałam o jakiejś traumie z początkowych lat swojego życia. Jeśli agresja zaczęła się u Ciebie, to może po prostu jesteś podobna do osoby, która zadała Nali pełno bólu i cierpienia?



Liska była z nami 4 lata, 6 miesięcy, 3 tygodnie i 5 dni (od 01.09.2009 do 27.03.2014)

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 11, 2010, 16:58:03 pm »
Myślałam o tym, ale po przyjeździe przez tych pierwszych kilkanaście dni nie była taka wściekła (a ja się ekstremalnie nie zmieniłam w ciągu dwóch tygodni) i stąd to moje zagubienie w domysłach i poszukiwania...
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline Jadwinia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3127
  • Płeć: Kobieta
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 11, 2010, 17:14:23 pm »
Jeżuniu, Izo :nie_powiem chylę czoła :icon_3m_sie
 dwie rzeczy, jakie mi przyszły do głowy po przeczytaniu całości:

1. może trzeba Nalę zdominować. już na pierwszy rzut oka widać, że ma ona silną osobowość, próbuje Cię zastraszyć. Radek pewnie na początku nie traktował zagrożenia z jej strony poważnie, a kiedy "rura mu zmiękła" ona to wyczuła i podjęła próby podporządkowania sobie także jego.. taka moja hipoteza jadwiniowa :nie_wiem

behawiorysta by się przydał...leki uspokajające na pewno warto podawać. teraz, kiedy ona jest pod ich wpływem, może dobrze byłoby wdziać kombinezon i rękawice i próbować Nali pokazać "kto tu rządzi" (u szczurów działa przewracanie na grzbiet i przytrzymywanie ich w tej pozycji kilkanaście sekund...trzeba opracować jakiś system zrozumialych dla niej komunikatów, że nie pozwolicie jej wleźć sobie na głowę...tak sądzę)

2. druga sprawa, to zachowanie Nali na DT u Kitty
nie jestem aż tak zorientowana, ale o ile pamiętam to tworzyła z Tiną bardzo symbiotyczny związek i nie była agresywna wobec opiekunów. chyba było trochę tak, że Tina studziła jej temperament (ale też nie zagrażała jej pozycji w hierarchii) a ona Tinusi dodawała odwagi, zapewniala poczucie bezpieczeństwa. Pamiętam, że byłam w szoku, jak świetnie się te dwie pnny dogadywały i uzupełniały temperamentami. To też może być klucz do jej obecnego zachowania.

Wiem przez co przeszłaś i też uważam, że łączenie jej z Twoją trójeczką to byłby niezwykle odważny krok. Pamiętaj, że trzymam kciuki i nieważne jak postąpisz - jestem z Tobą :przytul  Forza!
"Przestań się oszukiwać, Ty też jesteś królikiem (...) Wszyscy tu jesteśmy królikami, w różnym wieku, w różnym stopniu, i kicamy sobie po świecie (...)"Lot nad kukułczym gniazdem, Ken Kesey

nuka

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #4 dnia: Styczeń 11, 2010, 17:19:44 pm »
Biedna Nala męczy siebie i Was  :(  Nie pomogę niestety. Jedyne co mi przyszło do głowy to telefon do tej kobitki http://www.yellowpages.pl/web/psi-psycholog.html albo wysłanie zapytania na Vetopedię - ona często tam pisze także na temat królików i zawsze to co odpowie jest zgodne z najlepszymi poradami na naszym forum.

bosniak, powodzenia  :przytul

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 11, 2010, 17:50:22 pm »
Kurcze, aż za bardzo przypomina to moją Ciapule... Ona też nagle zaczęła stawać się coraz bardziej agresywna, mimo, że wcześniej bylo ok, potrafiła wskoczyć mi na kolana tylko po to, żeby ugryźć mnie w pierś, każde wyciągnięcie do niej ręki kończylo się dotkliwym pogryzieniem, nierzadko wieszala mi się na ręce. Przyjęła zasadę - Ewa to twoj wróg (nikt inny do niej nie podchodzil, bo się bali wszyscy), Jasper przyjaciel ( w stosunku do niego dalej byla kochana). Pozycja do ataku taka sama - przednie łapy do ziemi, ogon maksymalnie podniesiony, a uszy położone po sobie (Nala to baranek, więc te uszy inaczej ma). Cóż, ja do tej chwili nie wiem, co spowodowało tą narastającą agresję, mógł to być ból, w końcu niedługo po zmianie zachowania umarła, ale to nie jest pewna informacja.
Do weterynarza też chodziłam, wszystko bylo ok. Potem wyszły te zęby, ale po zabiegu nic się nie zmienilo, no a tydzień później już bylo za późno, żeby szukać dalszych przyczyn...
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

nati

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 11, 2010, 17:58:46 pm »
Cytat: "bosniak"
wcześniejsze doświadczenia z ludźmi (tylko tu mam dużą wątpliwość, bo królik nie zachowywał się tak od początku, nie wiem, czy tak by sobie po miesiącu przypomniał, że nie lubi ludzi :] )


Bardzo możliwe. Pamiętajmy, że królik w nowym otoczeniu nie jest sobą, dopiero po czasie pokazuje charakterek. Stres związany z podróżą, nowym otoczeniem, zapachami itp minął i o to mamy albo kochanego farfocla albo królika po strasznych przejściach.

Offline Kitty27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6583
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Katowice
  • Pozostałe zwierzaki: Kocurek Filemon Filosławski, Gerbile Pola & Tola
  • Za TM: Zorruś-5.X.2009, Brandon-2.XII.2009, Igiełka-24.III.2012, Marlonek-30.VI.2019, Kinia-3.X.2020
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #7 dnia: Styczeń 11, 2010, 19:45:37 pm »
To ja coś od siebie dodam...

Nala od samego początku wykazywała agresję, ale nie do takiego stopnia jak u bośniak. Izo, współczuję ci, a jednocześnie podziwiam twoją determinację. U mnie przez 2 tygodnie miewała huśtawkę nastroju, raz dała się głaskać, na kolanach mogłam ją ułożyć na plecach i tak chrapała przez 15 minut - wtedy była aniołkiem takim do wycałowania, a innego dnia była wcielonym diabłem, miewała taką wściekliznę, że dość mocno mnie ugryzła i do dzisiaj mam po niej pamiątkę. Na początku podobnie jak bośniak myślałam, że sterylka rozwiąże ten problem i dziewczynka w końcu zbaranieje.

A co do Tiny, z którą Nala się przyjaźniła to faktycznie Tina przy Nalce z dnia na dzień nabierała pewność siebie i przy koleżance szybciej się aklimatyzowała. Jak Tina czegoś się bała, to często chowała sie za Nalą. Natomiast Nala od czasu do czasu gwałciła Tinę. Nie byłą agresywna wobec niej, nie gryzła ją, nawet czasami kuliła się, jakby prosiła o lizanie. Czyli Nala tak jak ktoś wcześniej napisał to królinka o bardzo silnej osobowości, pewna siebie, nie wie co to lęk i z cechami ADHD. Miałam szczęście, że Nala nie obsikiwała mnie, ale zdarzało się, ze miała ochotę na bara bara z moją ręką. Ja to tłumaczyłam po prostu rujką. Ale w sumie Nala nie była u mnie długo i to głownie moja mama była jej służącą. Ja w dni robocze wpadałam do niej na par.e godzin, weekendy cały dzień z nią przebywałam. W dodatku Nala nigdy nie byłą zamykana w klatce.

Także nie potrafię wyjaśnić przyczynę takiej silnej agresji u królinki, być może królinka ma jakis uraz traumatyczny? Moze ona potrzebuje króliczego towarzysza ? Sama nie wiem.

Izo, cokolwiek zrobisz, wiem, że zrobisz najlepiej jak potrafisz.  :bukiet

Viss

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #8 dnia: Styczeń 11, 2010, 20:58:44 pm »
bosniak, a wet ci nie powiedział o przysadce?
Przysadka mózgowa także produkuje hormony (u człowieka 7, nie wiem jak jest u królików). Jednak zdarzały się przypadki zaburzeń pracy przysadki u zwierząt, które powodują m.in agresję w ogromnej skali. Wpływają także na pobudzenie płciowe. Spotkałam się z takimi przypadkami także u szczurów. Co prawda były to najczęściej nowotwory przysadki, więc zwierzęta trzeba było uśpić, jednak na pewno mogą też powstawać inne zaburzenia w działaniu, nie koniecznie guz.

Przykra sprawa to taka, że tego się nie zoperuje, zwierzę cierpiące na te dolegliwości najlepiej jest uśpić. Najlepiej, ponieważ ono cierpi. Jest stale nienormalnie pobudzone, często też odczuwa ból (przy guzach), jest w stanie wiecznego stresu.
Jedyne co mi przychodzi do głowy, to żebyś się skontaktowała z dr Kubą Kliszczem z Ogonka, on prowadzi badania właśnie guzów przysadki, pewnie też wiele na ten temat wie dr Rzepka z Animy.
Nie wiem niestety jak zbadać czy to to, bo zwierzętom chyba się nie bada poziomu konkretnych hormonów, o potwierdzonych przypadkach jakie znam decydowała sekcja i bad. histopatologiczne.

Taki rodzaj agresji nie wynika z przeżytych doświadczeń, z traumy. To jest już zachowanie patologiczne i upatrywałabym przyczyny w chorobie.

kasiagio

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #9 dnia: Styczeń 11, 2010, 21:15:28 pm »
Hmm , od razu na wstępie napiszę ,że na królikach znam się mało , można powiedzieć prawie nic , Makiego mam od roku i jest bardzo spokojnym maluszkiem można powiedzieć bezproblemowym , ale czytając Twój post bosniak,  zastanawiam się nad tym czy mała nie czuje się po prostu samotna , jeżeli ma charakter dominujący ( to widać bez potrzeby jakiekolwiek wiedzy na temat królików)  możliwe ,że ona po prostu musi kimś rządzić musi czuć się dominująca i w ten sposób poczuje się bezpieczna i spełniona , według mnie powinna być wprowadzona stopniowo do większej ilości królików ( stadka) i wtedy zmieni się jej nastawienie do człowieka .

To takie moje przemyślenia , bo tyle zawsze piszemy o tym ,że króliki to zwierzęta stadne i same źle się czują :)

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #10 dnia: Styczeń 11, 2010, 22:35:12 pm »
Dziękuję Wam bardzo  :przytul

Wiedziałam, że można na Was liczyć  :*  Będziemy z Naleczką pracować dalej i próbować zmieniać naszą wspólną rzeczywistość :) z wykorzystaniem Waszych sugestii. Mam nadzieję, że z Wami się uda - jeśli Wam jeszcze coś przyjdzie do głowy - piszcie, proszę.

Co do potrzeby stada - ja wciąż o tym myślę, tylko martwię się, że zamiast poprawy nastąpi koniec króliczego świata :/ Jak one się zaczną tłuc wszystkie na kupę (a zawsze tak reagują na nowego króla, w dodatku na samicę...), to nie wiem, co będzie. Trochę też boję się, że po prostu zrobią sobie fizycznie krzywdę (mi to blizny chyba nie zejdą, a nie byłam ani trochę w pozycji do walki).

Jeśli chodzi o przysadkę - faktycznie nie pomyślałam o niej wcale (dzięki Viss  :bukiet ). Problem polega na tym, że zwierzom się w Polsce nie robi tomografii, na której ewentualny guz mógłby zostać zauważony. Natomiast o badania poziomu hormonu przysadki zapytam weta przy najbliższej okazji, a za chwilę zacznę swoje poszukiwania w necie.

Jadwinia, jej się chyba nie da zdominować :) Mały złośnik :) Nie boję się jej, choć pracuję nad własnym refleksem i jednak jak tylko się uda, to nie pozwalam się gryźć - to jest naprawdę silnie dominujący zwierz. I jeszcze patrzy tymi czarnymi ślepkami i przekręca tą śmieszną głową, jakby mówiła: "próbuj, próbuj, dobrze Ci idzie, ale i tak to ja tu rządzę :] i tak to ja osikam Cię pierwsza :]".

Ponad wszystko dziękuję Wam za słowa otuchy - nawet nie wiecie, jak dużo lżej mi się zrobiło :bukiet   :bukiet  :bukiet

Będę donosić wieści z naszego poletka (może nie codziennie, ale jak będzie jakiś przełom, to napiszę).

Super jest to nasze forum - cudownie, że jesteście  :*
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Viss

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #11 dnia: Styczeń 11, 2010, 23:21:00 pm »
Cytat: "bosniak"
w Polsce nie robi tomografii, na której ewentualny guz mógłby zostać zauważony.
nie robi się to prawda, ale jest rtg cyfrowy, z którego warto skorzystać. Na w-wskim sggw mają, popytaj u siebie w okolicach. :)
Trzymam za was kciuki!

Offline herbata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2462
  • Płeć: Kobieta
  • Za TM: Lupcio-22.05.2011 r. Filuś-10.07.2014 r. Nika-4.09.2014 r.
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #12 dnia: Styczeń 12, 2010, 07:38:01 am »
Po dwóch tygodniach pobytu u Ciebie poczuła się już pewnie, może warto by było zastosować terapię szokową? Czyli zobaczyć jak w sytuacjach wielkiego dla niej stresu się zachowuje? Może to coś pomoże czasami powody są naprawdę zaskakujące, znajoma miała psa ktory stale rzucał się na jej męża ale tylko zimą - okazało się, że w schronisku był bity przez "woźnego" który miał identyczny kolor kurtki co jej mąż - sprawę wyjaśnili przypadkiem, kurtkę zostawiając na kanapie po przyjściu do domu kurtka w strzępach pies ledwo żywy z pianą na pysku do weta i po podaniu leków na uspokojenie pies już nigdy nawet nie burczy.
Moich rodziców piesek od maleńkości z nami jako szczeniak był uderzony przez starszego dziadka laską pies którego moi kuzyni ciągli za ogon jedli z jednej miski :nie_powiem można z nim było zrobić wszystko i to nie tylko znajomi nawet obcy - piesek był strasznie łagodny, kiedyś przyjechał znajomy z synem (nastolatkiem) z noga w gipsie i z kula, w mego psa wstąpiła taka furia, że po zamknięciu w pokoju wywalił drzwi z zawiasów - piesek niewiele większy od jamnika, drzwi porządne 3 zawiasy głębokie. Życzę powodzenia Nala jest prawie identyczna z wygladu jak mój Lupcio, na szczęście charakterki maja różne :przytul
Lupcio - mój pontonik
Filuś - uszaty przyjaciel
Nika - pasiasty stwór 
                          

Offline j_j

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 741
  • Lokalizacja: Opole
  • Moje króliki: Dumbo & Pysia, Popo & Nelson
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #13 dnia: Styczeń 12, 2010, 07:58:37 am »
bosniak, trzymamy kciuki ze poprawę nastrojów, niestety ja nie potrafię pomóc, mogę tylko dopingować.  :bukiet

Offline Misokyaa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3206
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Don Pedro Karramba i Pan Śledź
  • Za TM: Truffel, Fizia-Makrela
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #14 dnia: Styczeń 12, 2010, 08:26:36 am »
bosniak, dopiero teraz weszłam do tematu  :oh:  i może powiem tak, że z Karrambą było bardzo, ale to bardzo podobnie.
Byłam zielona w sprawach królików i myślałam, że to zapewne dlatego nie mogę sobie z nią poradzić i polegałam jedynie na radach od Magdy Gralak i tak nie niepokojąc jej zbytnio bo myślałam, ze króle to po prostu takie wredne istoty  :hahaha
Karramba była bardzo agresywna, tyle, ze w jej przypadku był to strach. Miną tydzień, drugi, trzeci - wszystko tak jak opisałaś w przypadku Nali. Sterylizacja i nadzieja na poprawę nic nie dały a wręcz pogorszyły sprawę. Karramba wydziobywała sobie szwy 3 razy i musiałam jej smarować brzuch specjalnym antybiotykiem co w zmorzyło agresję to całego otoczenia.
Potem doszedł Truffel i szok! Króliki potrafią być przyjazne! Owszem gryzł o wiele mocniej od Biśki [raz niemal nie miałam zszywanego palca], ale wszystko minęło po kastracji U Karramby bez zmian.
Po konsultacji z doktorem Baranem i Rzucidło doszłam do wniosku, że po prostu trafiła mi się diablica i najprawdopodobniej jej stan psychiczny jest spowodowany trwałymi urazami na psychice.
Wszystko minęło kiedy zaprzyjaźniłam ją z Trufflem. Zero siusiania, zero przemocy  :jupi pozostała jedynie strachliwość [kiedy zbyt szybko wyciągnę w jej stronę rękę, albo gdy przechodzę zbyt blisko, a ona leże na żabę zwiewa gdzie pieprz rośnie, albo za Truffla].
Przez cały czas Karramba była na ziółkach uspokajających ;) Szałwia itp.
Nie wiem czy to cokolwiek pomogło, ponieważ u Karramby jest to - powtarzam - trwały uraz na psychice, a nie wiem jak z Nalą.

Nuna

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #15 dnia: Styczeń 12, 2010, 09:01:39 am »
Byc moze u niej jest wszystko na raz, skumulowalo sie i przezycia i jakies nieznane nam problemy zdrowotne, ktore moga wyjsc w praniu, chec dominacji i ... obecnosc krolikow, ktore ona w prawdzie nie widzi, ale czuje w mieszkaniu, na Twoim i meza ubraniu i to wzmacnia jej agresje.

Offline jpuasz

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 2034
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Pusiek i Kulka
  • Za TM: Liska
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #16 dnia: Styczeń 12, 2010, 12:31:36 pm »
A może dałoby się Nalę połączyć z jakimś innym królikiem? Chodzi mi o to, żeby to nie był żaden z Twojej trójcy.



Liska była z nami 4 lata, 6 miesięcy, 3 tygodnie i 5 dni (od 01.09.2009 do 27.03.2014)

Offline Misokyaa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3206
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Don Pedro Karramba i Pan Śledź
  • Za TM: Truffel, Fizia-Makrela
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #17 dnia: Styczeń 12, 2010, 12:35:50 pm »
myślę, że jpuasz ma rację. Można by zorganizować jakieś spotkanie na neutralnym gruncie z jakąś osobą, która prowadzi DT w twojej okolicy.

strzalik

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #18 dnia: Styczeń 13, 2010, 09:59:17 am »
bosniak jesteś bardzo dzielna  :bukiet , trzymam kciuki żeby Ci się z królinką udało.
Miałam bardzo podobny problem z Filipem i Stefanem, i też po przybyciu do domu przez ok. 2 tygodnie były królikami jak do rany przyłóż, a później się zaczynało gryzienie, atakowanie gdy tylko się zbliżyłam, parę razy zwis na ręce, podbieganie żeby tylko ugryźć itd. Stefan miał zwyczaj dostawania szczękościsku jak coś ugryzł, na szczęście zawsze wtedy trafiał na kapcia. To była taka ślepa agresja. Kastracja dużo pomogła, ale na efekt trzeba było poczekać jakiś czas, po miesiącu po kastracji jednego i drugiego byłam załamana że nic nie pomogło, ale później powoli się uspokajały. Od sterylizacji Neli minęły niecałe 2 miesiące, nie wiem jak jest u samiczek, ale może potrzebuje trochę więcej czasu. Moje króle potrzebowały od 1,5 do nawet 3 miesięcy.
Może faktycznie kontakt z innymi królikami mógłby pomóc.

kasiagio

  • Gość
Skrajna agresja o nieznanym podłożu
« Odpowiedź #19 dnia: Styczeń 13, 2010, 10:39:22 am »
Cytat: "Kitty27"
Natomiast Nala od czasu do czasu gwałciła Tinę.
i tu mi się nasuwa jeszcze jedna myśl , może Nala nie jest w cale taka pewna siebie , bo z tego co czytałam , na początku ustanowienia dominacji występują częste gwałty , a Nala jak pisze Kitty co jakiś czas ją gwałciła , jakby chciała się upewnić ,że Tina jest jej uległa , może to o to chodzi , może jej agresja wynika ze strachu i niepewności siebie po prostu , może ona myśli ,że chcesz jej zrobić krzywdę ( którą ktoś jej już zrobił) i chce wcześniej się bronić ..do tego jeszcze jej silny charakter i mieszanka gotowa , no nic tyle moich wypocin , dziękuję za uwagę  :oh: