sylwiaG, może to stresujące, ale musisz pamiętać, że każda narkoza dla każdej żywej istoty jest ryzykowna. Brandonka ułożyłam na boku, tak jakby lezał na zdechlaka. Trzymałam przy tym jego tylne łapy i uszka. Na poczatku się bronił, ale w końcu się poddał. Trwało to łącznie z szarpaniną niecałe 2 minuty. A starałam się być delikatna, bo Brandonek mógł się udusić z powodu zatkanego nosa. Chwilę przytulił się do mej twarzy to się uspokoił.
kasiek trzymam kciuki, żeby to było nic powaznego.