Medal dla tego, kto wytrwa do końca tego postu, ale proszę o radę.
I ja Was uraczę opowieścią o kupkach. Problem z moją Trusią polega na tym, że co jakiś czas ma biegunkę. Byłam u weterynarza z nią właśnie podczas jednego z "ataków miękkej kupy". Ten Królisię dokładnie wybadał i dał antybiotyk. Potem przeszło. Okazało się, że to nic poważnego. Może słabsza odporność, albo jakaś nieświeżość w jedzonku (nawet tu niedopuszczalne), ale zawsze może się zdarzyć. Z tego, co tu czytam, to jest przeżarta, bo nie zjada wszystkich tych specjalnych kup. To zmienię, ale nie wiem, co jest przyczyną tych biegunek. Cały czas ma dostęp do sianka, świeżej wody i mega specjalistycznego granulatu. Oprócz tego dostaje codziennie pietruszkę, jabłuszko, suche banany, trochę marchewki, orzeszki. I właśnie obecnie teraz też mamy taką przykrą przygodę. Jesteśmy na wyjeździe - Truś jest trochę oszołomiony i zdenerwowany (czy to może być przyczyną?), ale bryka, skacze, śpi i wcina pietruchę (nie daję jej jej za dużo ze względu na jej stan - teraz już w ogóle nie dostanie). Granulatu nie ruszyła od wczoraj (wczoraj była w podróży). Ogólnie to nikt by nie przypuszczał, że coś z nią jest. Jednak, odkąd przybyłyśmy wczoraj po południu na miejsce, nie zrobiła ani jednego twardego bobka. Tylko takie mazie. Wrzoraj w domku jeszcze przed wyjazdem robiła piękne kupy. Przed chwilką dostała lacid i jest czujnie obserwowana. Proszę, poradźcie coś. Są święta - do weterynarza ani rusz. Ach, i czy jakieś przeciągi, ewentualnie zimna podłoga mają wpływ. Dałam jej kocyk pod pupkę i się na nim wyleguje, ale ani tu, gdzie jesteśmy teraz, ani w domu nie ma dywanów. Czy może być to przewlekłą przyczyną??
Dodam jeszcze, że Trusiek ma siedem miesięcy i waży 2kg. U weterynarza byłyśmy ostatnio jakiś miesiąc temu. I ogólnie jest zdrowiutka.