W niedzielę po południu zauważyłam, że Funia nie wychodzi z klatki jak zwykle czyli od razu jak tylko mnie zobaczy (ma ciążę urojoną i jest strasznie przytulasta).
Zdziwiło mnie to. Okazało się, że nie staje na lewą tylną łapkę - a tu weci już pozamykani.
Dr Krawczyk też ma telefon wyłączony.
W poniedziałek umawiam się na rtg - na 14 do przychodni WYRZYNY i okazuje się, że możemy być przyjęci w Toruniu -na 19 (fuksem znalazł się termin przyjęcia razem ze sterylizowaną królinką z DT - dzięki dziewczyny!
).
Przy rtg doktorowi mówię, że jesteśmy umówieni na ew. zabieg w Toruniu - on, że musi być narkoza, żeby odpowiednio ustawić nóżki.
Bałam się że może być złamanie, ale wyszło "zwichnięcie stawu biodrowego" - nóżka wyrwana z miednicy. Nie mam pojęcia jak i kiedy to się stało.
W Toruniu dr Krawczyk nie nastawił nogi bo nie mógł znieczulić Funi (przedawkowanie śmiertelne narkozy), dziwił się też - że zaraz przy narkozie jej nie nastawiono (bydgoscy weci
) a zwlekanie grozi, że zwichniecie będzie przewlekłe (wypadająca noga).
Znalazła się osoba - Judyta (prowadzi DT
), która zaofiarowała się, zająć Funią w Toruniu
, i to ona wczoraj o 19 była z Funią na zabiegu.
Ja
strasznie tęsknię.
Nastawienie w porządku, kontrola ma być w czwartek o 21.
Dr Krawczyk powiedział, że może wypaść po nastawieniu - nie można jej usztywnić (jak u innych zwierzaków). Jeśli tak się stanie - czeka Funię bardzo poważna operacja "resekcja główki kości udowej"
C Z Y K T O Ś R E H A B I L I T O W A Ł po tym króliczka
Prooooszę - trzymajcie kciuki, by nie było wypadającej nóżki - i tej strasznej "resekcji".