kasiek, w pracy byłam ale na dniówkach, bo wieczorami jezdzilismy do taty zazwyczaj. W ciagu dnia jezdzil Marcin. Wczoraj zagotowałam prawie silnik, bo nie sprawdziłam plynu
napoiłam dziada i wypił 3 litry i jezdzi normalnie
Przeprowadzka troche potrwała- 3 dni wszystko musielismy ukladac i malowac, wiec zeszlo okolo tygodnia, wyszly tez problemy z licznikiem gazu i pradem, wiec nie bylo wesolo. Juz na szczescie wszystko jest ok
zostalo nam jeszcze kupno szafy do pokoju, bo akurat u nas nie ma wbudowanej i jestesmy w rozsypce z ciuchami. Jeszcze doszedl tata, o cyzm pisałam w watku o moich krolikach.
Ciesze sie ze juz nie cierpi i jest szczesliwy...