Dwa wykastrowane kicajki, dwóch panów.
Problem zaczyna się w momencie zaprzyjaźniania oczywiście.
Króliki albo ignorują sie wzajemnie, albo młodszy, większy wgryza się w drugiego, tuli uszy, puszcza. A puszcza chyba tylko dlatego, iż starszy nic sobie z tego nie robi - jest pacyfistą z natury - co najwyżej odskakuje bądź próbuje zwiać, kiedy widzi, że atak jest baaardzo poważny.
Najczęściej jednakże kończy się na tym pierwszym wgryzieniu po czym kicajki zastygają w bezruchu (nie ma w tym zastygnięciu wrogości o ile zdążyłam się zorientować) i żadnemu się nie spieszy z ustaleniem, który ma być na górze, a który na dole (jeden drugiemu łepek podstawia...
Poza tym potrafią tak przez bite piętnaście minut stać na przeciw siebie, obok siebie, przy sobie jakby zastygły.
Na moje oko nie nie jest dobrze - pierwsze zaprzyjaźnianie - ale nie mam bladego pojęcia co zmienić, żeby było.
O ile oba są łagodne w stosunku do ludzi (no i Emil, pacyfista, w stosunku do wszelkiego żywego stworzenia) to problem mam z Nikiem - ciągłe przeganianie, podgryzanie (pierwszy kontakt zakończył się kępką w pyszczku - Niko złapał Emila, a ten tradycyjnie zwiał) albo skamienienie i figa z przyjaźni ._.
[ Dodano: Sob Paź 17, 2009 7:26 pm ]
Hm, dobrze, sprawa nabrała trochę jaśniejszych punktów.
Emil nie jest agresywny w ogóle i na żadnym punkcie. Tak było przed kastracją, tak jest i teraz. Niko może mu wejść na głowę, do klatki, spacerować po jego terenie - ten nic sobie z tego nie robi, podchodzi, powącha i koniec.
Kiedy sytuacja przyjmuje odwrotny przebieg - wtargnie na teren, który biały uznał za 'swój' nie ma zmiłuj - lecą kłaki.