Jesteśmy już po. Jako że pierwszy raz kastrowałam królika widok Pysia mnie przeraził. Bezwładne tylnie konczyny, non stop się kreci w transporterku próbując wstać, w ogole jest bez bazy. Jestem przerażona, ale pewnie takie jest normalne zachowanie. Nie wiem co mam robić - zostawić go w spokoju, czy głaskać zeby sie uspokoił. Zwilżyłam mu usta wodą i albo leży w bezruchu w dziwnej pozycji poskrecany, albo turla się w transporterku. jest mi go niesamowicie zal... Miejsce wyglada dobrze, nie ma opuchlizny, krwiaków także jest ok.
Dziewczyny co ja mam teraz robic? Dr powiedziala, ze dzisiaj nie mam mu dac jedzenia, ale przeciez kroliki nie moga tak dlugo nie jesc..
Patrzec na niego nie moge...
Jest mi tak go żal.
Heh najlepsze było jak dostał głupiego jasia - odrazu po tym niesamowitego focha strzelil, ze ktos go ukuł. :-) chyba do konca zycia bedzie sie fochal o tą kastrację.
Dziękuje za trzymane kciuki, łapki i paciorki za Pysia, chyba pomogło :-)
Jesli chodzi o panie doktor to naprawde jestem zadowolona, bardzo mile kobiety i widac, ze sie znaja na rzeczy. Ze zwierzętami obchodzą się też bardzo dobrze, nie tak jak niektorzy lekarze, ktorzy trzymają dystans i dotkna tylko zwierzaka jak musza.
Flip (Siedem) jechał z nami, bo zaczął się drapać w miejscu gdzie miał łupież - ale dr nic tam nie widzi oprócz zaczerwienionej skróy. Dostał zastrzyk przeciwzapalny i mam obserwować.