Ależ ja mam nadal wszystkie meile- nie mam nic do ukrycia, wręcz sama powiedziałam co u mnie jak i dlaczego. Jaka tajemnica korespondencji? Pisałam, ze jednym z powodów jest ciąża, a co za tym idzie wszelkie niedogodności związane z nią i przez to utrudniona opieka nad zwierzaczkiem. Ja się nie wyparłam tego argumentu, ale jeśli komuś ciężko to pojąć to trudno. Pewnych rzeczy trzeba doświadczyć, a niektórym nigdy się to nie zdarzy i tego nawet nie życzę. Jak pisałam w meilach- zostałam sama, zdajesz sobie sprawę czym jest opieka nad noworodkiem+ zwierzakiem, jeśli ktoś jest zupełnie sam? Już sama ciąża jest jakimś tam utrudnieniem w opiece- brzuszek nie ułatwia sprawy, dźwigać się nie powinno, a gdzie w tym jeszcze zwykła codzienność? Dbanie o mieszkanie itp, itd. A co na czas pobytu w szpitalu? W dodatku to są koszta- utrzymać mieszkanie, siebie, dziecko i króliczka. Ponadto miałam umowę o mieszkanie dobiegającą końca lipca i cudem udało mi się ją nieco przedłużyć. Co zrobię dalej? Nie wiem. Nawet nie chcę myśleć jak się to skończy. I piszesz, ze jakieś brudy były, których nie chciałaś wywlekać? Jakie? Zwierzyłam się od A do Z z moich kłopotow, by prosić o pomoc, a opcja schroniska, którą rozpatrywałam była opcją OSTATECZNĄ. A pamiętasz jak pisałam, że kroliczek nie należał do mnie, a jedynie miałam go na przechowaniu? Miał być kilka dni został kilka miesięcy, bo poprzednia właścicielka się na niego wypięła i wyjechała za granicę, a potem kontakt zerwała? Czy to o czymś nie świadczy? Nie byłam przygotowana na to, aby go przyjąć na stałe i taka była umowa z poprzednią właścicielką, ale widać wykorzystała to, że bylam skłonna go przyjąć na tydzień (jak zapewniała). Ja uważam, ze postąpiłam dobrze szukając domu dla króliczka, by pomóc jemu, a jednocześnie sobie. Ja się cieszę, ze znaleźli się dobrzy ludzie, którzy chcieli go wziąć pod opiekę.
Na własną rękę też szukałam- odezwała się pewna osoba, ale jak się dowiedziałam, że ma też psa rasy pit bull, stwierdziłam, że nie oddam jej Tadzinki. Bałam się o niego. O tym też pisałam w meilach.
Natomiast co do tego jak się nim opiekowałam i czym karmiłam- Tadzio/ Tadzinka jak wspomniałam miała być u mnie na krótko. Właścicielka powiedziała mi czym karmi kroliczka, powiedziała mi, ze to samczyk, klatkę też miałam od niej. Myślałam, ze wszystko jest jak należy, bo sama o opiece nad króliczkami nie miałam pojęcia. To co wiedziałam, wiedziałam od niej. Chciałam pomóc i widzę, ze jeszcze dostałam za to po d... To okazuje się teraz, ze nie warto pomagać. Wniosek taki, że gdybym go od tamtej dziewczyny nie wzięła na przechowanie to nie spotkałyby mnie takie nieprzyjemności.
Jak widzisz Magdo- nie mam nic do ukrycia. Wywaliłam życiorys z ostatnich kilku miesięcy na forum publiczne. Dlaczego? Bo oszczerstwa jakich się tu naczytałam mnie powaliły. A co do reszty forumowiczów, ktorzy sądzą, że zanadto się uniosłam- teraz macie "kawę na ławę" i jak nadal nie rozumiecie, że zrobiłam to co uważałam za jak najlepsze dla uszolka- trudno. Ale ja przynajmniej przed samą sobą mam czyste sumienie i wiem, że nie wynikało to z mojego egoizmu, kaprysu, czy nie wiem jeszcze jakich cech.
[ Dodano: Pią Wrz 25, 2009 9:06 pm ]
Jestem dorosłą i rozsadną osobą
Samokrytyki trochę moja droga panno.