Mój czupurek na szczęście już zrzucił, zostało tylko trochę na pupie. Jednak gdy zrzucał to...o reeety co to się działo, masakra. Wszędzie w buzi, w moim nosie, na ubraniach, na meblach, WSZĘDZIE ten puch lżejszy od kurzu. Zmiatanie trudne, bo fruwało. Aż miałam niekiedy dość. Teraz za to wygląda ładnie, no ale i tak zmiatam raczej codziennie i podłogę w pokoju i w klatce. Dodam jeszcze, że u mnie czesanie i skubanie lekkie to musiało być na siłę. Śmiertelnie tego nie znosi, więc przytrzymywać i czesać, potem strzepywał tylne łapy "odczep się, nigdy więcej!"