Ja rozumiem ,ze mamę ma się tylko jedną, ale mama też musi zrozumieć ,ze syn chce zacząć decydować za siebie i o czymś co jest z nim związane . Myślę ,że szczera rozmowa z mamą albo babcią ( zalezy w kim szybciej znajdzie sie sojusznika ) i przedstawienie swoich racji odniesie pozytywny skutek.Przecież one bardzo tego uchola kochają , ba chyba za bardzo.Trzeba postąpić bardzo dyplomatycznie, bardzo łagodnie i bardzo stanowczo. Trzeba powiedzieć ,że czasami spojrzenie innego lekarza może wnieść do leczenia wiele dobrego. Jesli to nie pomoże , to trzeba zrobić tak jak mówi SylwiaG, Mamy jeszcze nie ma , a babci już nie ma.......potem powiedzieć ,że nagle mu się pogorszyło ( tfu,tfu ...przez lewe ramię) i trzeba było szukac gdzies pomocy, a skoro dotychczasowy wet nic nie zdziałał to sie idzie gdzieś indziej. Grzyw nie rób tak ,jak forumowiczka Dori, która wierzyła lekarzowi leczącemu jej króliki i wyszła na tym tqk ,że jak patrzy w lustro , to ma sobie ochote napluc w gębę , a sumienie ją gryzie do dziś i wyrzuty są coraz większe im dłużej uczestniczy w Forum. Wierz mi jest to straszne uczucie . Gdybym ja miała wiedzę te która mam dziś , to weterynarzy z Radomia przepędziłabym w ch......ę.Myśle ,że ci którzy ci radzą , robią to szczerze i chcą ci oszczedzić takich doznań. Konsultacje nie uciekną , a czas dla przyjaciela może odgrywać duże znaczenie.
SylwiaG, Co z autografami siatkarzy dla mojego króliczka.?