Moj królik Smakuś ma juz prawie 12 lat.Od dluzszego czasu mial nawracajace problemy z trawieniem,wzdecia,biegunki ale jakos sobie z tym radzilismy.Od kilku lat nie je siana bo mu nie pasuje.Za kazdym razem jak bylam u weta - podawal mu jakies zaszczyki wzmacniajace lub na zatrzymanie biegunki.Od paru lat ma problemy z oczami prawdopodbnie zapchane kanaliki łzowe ale zaden lekarz nic nie chcial na to poradzic,przepisywali tylko krople do oczu.Od kilku miesiecy smakuś zywi sie albo granulatem,albo ryzem.Teraz aktualnie daje mu rozmoczony granulat i ryz bo tylko to jest w stanie zjesc.Od kilku dni ma biegunkę,bardzo schudł jakis czas temu,ale teraz troszeczkę podbił na wadze.Mimo to jego stan jest bardzo smutny,mam dylemat czy juz to zakonczyc czy nie.Kilka tygodni temu bylam z nim u weta bo nie czul sie najlepiej ale wet stwierdzil ze jak na razie poki je i jest jako tako zywotny nie ma sensu go usypiac.Teraz jego stan jest duzo gorszy,kilka dni temu chodzil po calym mieszkaniu co wogole w jego nawykach sie wczesniej nie zdazalo,zaczal nawet wyjadac psu z miski;/.Teraz ogranicza sie co do jednego pokoju,z chodzeniem ma trudnosc jest taki zgarbiony,weterynarz powiedzial ze ma zanik miesni zuchwowych,mysle ze od dawna nie spi ale dopiero dzis mam czas na to zeby pojsc z nim do weterynarza i ocenic sytuację.Królik ma bardzo duzy apetyt,wiem ze dieta z ostatnich lat nie byla najlepsza ale nie bylam w stanie go zmusic do jedzenia siana.I wlasnie to, ze jeszcze reaguje na glos,pomimo swojego "zawieszenia"i na pojawiająco sie miskę z jedzeniem,wprowadza mnie w nie pewność czy nie prosić wterynarza o jakąś poradę pielegnacyjną,by podał mu cos na wzmocnienie i biegunkę,czy juz lepiej nie przedluzać jego cierpien....