Witam Was! Szukałem, ale nie znalazłem więc piszę... Marcelka nie ma u nas źle... Dużo biega, dietę ma urozmaiconą, jest pełną życia około 7 miesięczną baranką. Niespełna godzinkę temu, karmiąc ryby (klatka stoi blisko akwarium) trucha zaczęła szarpać druty. No to mówię do niej "no chodź cholero jak tak bardzo chcesz", i położywszy się na dywanie wypuściłem ją. Jak zwykle przybiegła do mnie, zaczęła się migdalić i lizać mnie po twarzy. I wtedy zauważyłem, że poruszając się - czy to przy kicnięciu w przód czy zwykłej zmienie ułożenia ciała wydaje ciche jakby stęknięcia. coś jakby "UHM"... Dodam tylko, że śpimy przy otwartym oknie. Wiem że ostatnie dni do najcieplejszych nie należały jak na czerwiec, ale zimą, gdy wychodziliśmy z narzeczoną do pracy zostawialiśmy zawsze przynajmniej lekko uchylone okno, a Marcelce nic nie było... Co robić? Pomóżcie proszę...