Początkowo, póki Bolek nie był wykastrowany, nie było źle między nimi. Jedyne co, to Bolek bardzo biegał za Lolą i ona się szybko męczyła i nie miała siły już przed nim uciekać. Ale źle nie było. Króliki były wtedy prawie każdego dnia wieczorem razem. Problem się zaczął. gdy Bolka wykastrowałam. Wtedy Lola zaczęła napadać na niego. Może masz rację, że muszę przeboleć trochę to, jak ona się na niego rzuca i może nic mu nie zrobi, ale boję się o niego. Lolka jest sporo większa od Bolka. Faktycznie popróbuję jeszcze zaprzyjaźnić je, tyle, że jak pisałam wcześniej, boję się, żeby Lola mu czegoś nie zrobiła.
[ Dodano: Nie Maj 02, 2010 9:38 pm ]Bolek i Lola w ostatich miesiącach trochę oswoili się ze sobą a teraz nieoczekiwanie Lola przeszła za tęczowy mostek
Lola nie miała nawet 3 lat, tydzień temu w sobotę była u weterynarza aby dostać szczepionkę jak zawsze co roku, wszystko wydawało się w porządku, w niedzielę kicała, biegała, bawiła się z nami, w poniedziałek i wtorek zjadła trochę mniej niż zawsze a w środę zauważyliśmy, że nic nie wydala, przestała jeść i pić. Zrobiła kilka małych bobków, sznureczków powiązanych ze sobą sierścią, weterynarz powiedział, że lnieje i musiała liżąc się najeść się sierści, a ona była królikiem lwem, więc miała dużo sierści i dość długiej. Dostała jakieś zastrzyki, kroplówkę, zaczęłam ją karmić soczkami ze strzykawki i zaczęłam podawać taką maść, którą się podaje króliczkom na niedrożność jelit. Następnego dnia nic się nie zmieniło, weterynarz znowu podał zastrzyki i kroplówkę. Zrobiliśmy rentgen, okazało się, że ma kamicę, kamienie w nerkach, w miedniczkach i gdzieś jeszcze, już nie wiem, bo potem zrobiliśmy badanie krwi, które nas dobiło
mocznik 130, keratynina powyżej 13... Usłyszeliśmy, że ma już całkowicie niesprawne nerki...
Cięzko mi to pisać, bo to był szok, Lolę 2 lata temu znaleźliśmy na ulicy, gdy ktoś ją wyrzucił. Teraz mam do siebie pretensję, że nie pomyślałam nigdy o tym, że może ją coś boli, zawsze rzucała się na jedzenie, dużo jadła mimo tego nie była gruba, nie było nigdy problemów z jedzeniem u niej ani z wydalaniem. Niczego złego nie zauważyliśmy. Bardzo się do niej przywiązałam, tym bardziej, że pamiętam jak ją znaleźliśmy, w jakim była wtedy stanie, miała pazurki długości chyba 10 cm przez które nie mogła nawet chodzić. Przygarnęliśmy ją, nigdy u nas nie żyła w klatce, dużo czasu z nią spędzaliśmy wieczorami, uwielbiała jak ją głaskaliżmy nawet godzinami można było siedzieć z nią na podłodze i ją głskać. Nie było jej dane długie życie. Zanim skróciliśmy jej cierpienie, skonsultowaliśmy jej wyniki badań z 4 różnymi weterynarzami, niestety wszyscy powiedzieli nam to samo, że może przetrwać jeszcze tylko kilka dni i to będą dla niej bardzo ciężkie i bolesne dni, że nic nie można zrobić i że musiała mieć silne predyspozycje dziedziczne do tego, bo jest młoda jak na taką chorobę. Mam tylko sobie za złe, że nie robiłam jej jakiś szczegółowych badań tak profilaktycznie, zawsze weterynarz mówił, że wszystko jest w porządku, zdrowe ząbki, uszy, żywiołowa, bez prolemów z jedzeniem i wydalaniem, żywiliśmy ją uważam bardzo dobrze, codziennie świeże rano kupowane warzywa itp. Smutno i pusto bez niej teraz a Bolek stracił przyjaciółkę
Teraz siedzi z nami smutny
a ja jakoś nie mogę tego zrozumieć, tak szybko się to wydarzyło, niespodziewanie...
[ Dodano: Wto Maj 04, 2010 11:54 am ]Cały czas nam strasznie smutno, jak odchodzi zwierze, które jest juz w podeszłym wieku, jest to zrozumiałe. Miałam w życiu wiele zwierzaków,psy, świnki morskie, szczura
, rybki, papugi... sporo tego było, ale nigdy nie odszedł mi tak młody zwierzak. Bolek przez te ostatnie dni mało jadł, zaczęłam się już o niego martwić, ale widzę, że już wcina wszystko jak dawniej. Pewnie tęsknił za Lolą, mimo, że nie żyli razem, jedynie wieczorami pod moim nadzorem kicali w jednym pokoju. Idziemy jutro zrobić Bolkowi kilka profilaktycznych badań. Ma dopiero rok i dwa miesiące, ale nie chcę sobie zarzucać potem, że czegoś nie zrobiłam.
[ Dodano: Nie Maj 16, 2010 9:53 pm ]Bolek (Trio) ma nową koleżankę. Postanowiliśmy wziąć króliczka Tessi (adoptowana ze Stowarzyszenia). Jest u nas od wczoraj. Z Bolkiem złapała dobry kontakt, wydaje się, że to będzie królicza miłość
Razem leżą, kicają, bawią się itd.
Ale o Loli i tak nie zapomnieliśmy. Od wczoraj, kiedy jest u nas Tola, Bolek jest bardzo szczęśliwy
Mam nadzieję, że będzie tak dalej.