Autor Wątek: wzorcowa hodowla - co Wy na to?  (Przeczytany 28296 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ulpu

  • Gość
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #40 dnia: Lipiec 02, 2005, 17:10:21 pm »
"a powołujecie się na hodowle tych świnek morskich przecież jak już pisała Anuszka te długowłose świnki to mają przerąbane tak jak króliki angorki .. wymysł hodowców .. zwierze się męczy całe życie ciągłym czesaniem .. a nawet goleniem."

No ej, trochę tutaj przesadzacie. Miałam świnkę morską angorkę, kilkanaście cm włosów i te sprawy. ŻADNYCH problemów z czesaniem - nie trzeba jej było czesać tak często jak królika angorkę, bo one mają włosy a nie puch, który się zbija i kołtuni. Muszę przyznać, że sama rzadko ją czesałam - raz na kilkanaście dni i nie miała problemów, mimo, że zyła w trocinkach i powinna je mieć. Więc tutaj widzę sporą przesadę. Szczególnie z tym goleniem - nigdy nie widziałam świnki angorki ogolonej. One mają włosy jak ludzie, albo jeszcze bliższe porównanie - jak yorki.

"Ja mam hodowle kroliczków miniaturowych a właściwie zaczynam bedzie to mała hodowla nie bede miała zbyt dużo młodych sprzedaje kroliczki z broszurka czyli czym karmić króliczka jak pielegnować itp Narazie mam dwa młodziutkie jużniedługo tata postawi budynek a wtedy bede miala wiecej klatek a wtedy zamiast do sklepu wezme pare trusiów od was  Bede mogła je też przechowywać"

Spoko, dziecko 12 lat zajmujące się hodowlą królików... Alexa, przepraszam, ale szlag mnie trafia, jak coś takiego słyszę... Króliki to nie zabawki... Żadne zwierzę to nie jest zabawka, którą można się bawić i bezmyślnie je rozmnażać...
Sorki, słów mi brakuje, krew się we mnie burzy, nóż w kieszeni otwiera. Zamilknę, bo nie chcę napisać czegoś, co by było przykre i mogłoby spowodować kłótnię.
Alexa, wierzę, że się "nawrócisz", przemyślisz sprawę i pojmiesz, że domorosły hodowca zaczynający rozmnażać króliki robi im tylko krzywdę.


A tak swoją drogą, niedawno w mojej księdze gości wpisał się jakiś gość reklamujący swoją "raczkującą hodowlę" i szukający klientów. Moja odpowiedź pojawiła się w księdze gości oraz gość otrzymał mejla od mnie. Napisałam mu, że zakładanie hodowli królików to nie jest dobry pomysł, patrząc na to, co się dzieje w sklepach zoo, które są czasem przepełnione i widząc, ile królików idzie do uśpienia/jest wyrzucane/zabijane/oddawane do adopcji. Wspomniałam też o zbyt wczesnym odstawianiu królicząt od matek - na wieść, że zbyt wcześnie odebrane matkom młode mogą chorować, cierpieć i nawet umrzeć, okazał spore zdumienie. Napisał, że czytał książki nt. hodowli królików, ale patrząc na to, co mamy w naszych polskich książkach, należałoby chyba postanowić powiesić się. Poprosił też o polecenie jakichś dobrych stron o królikach i hodowlach króliczych. W kolejnym mejlu napisałam temu Panu, że nie polecam polskich książek i warto zajrzeć na strony HRS i strony zachodnie, gdzie informacje są nowsze i jest mniej stereoptypów. Podałam mu linka do stron spk, apelu rumburaka, strony uszata.com i innych (wszystkie to strony niepopierające rozrodu królików), stronę kroliki.pl (hodowla rexow), by zobaczyl, jak te hodowle wygladaja oraz strone HRS. Poprosilam o ponowne przemyslenie tej sprawy, ale wiem, ze i tak nie zmieni zdania, bo malo kto to robi :| Zachecilam tez do stosowania metryk, jesli jest taki zdeterminowany... Napisalam mu szczerze, ze jestem w tej sprawie sceptyczna i ze nie popieram tego, bo to nie jest fajna sprawa i zabawa w hodowle. No, ale podejrzewam, ze nic sie nie da zrobic w przypadku tak zdeterminowanych osob... Ale nie nalezy tez napisac, ze "nie bede z Panem/Pania rozmawiac na ten temat, bo to co chce Pan/i zrobic jest wstretne i nieodpowiedzialne" :| Jesliby sie tak robilo, to hodowcy poczatkujacy dalej by nie wiedzieli, ze kroliki nie jedza ziarna, ze trzeba je odstawiac od matki jak sa w odpowiednim wieku etc... Jesli nie da sie naklonic do rezygnacji z zamierzonego zadania, nalezy chociaz starac sie go wyedukowac.

Ami

  • Gość
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #41 dnia: Lipiec 09, 2005, 15:36:43 pm »
Cytat: "alexa13"
Ja mam hodowle kroliczków miniaturowych a właściwie zaczynam bedzie to mała hodowla nie bede miała zbyt dużo młodych sprzedaje kroliczki z broszurka czyli czym karmić króliczka jak pielegnować itp Narazie mam dwa młodziutkie jużniedługo tata postawi budynek a wtedy bede miala wiecej klatek a wtedy zamiast do sklepu wezme pare trusiów od was :) Bede mogła je też przechowywać:)


 :oh:  :oh:  :oh:
no comments... ci co mnie znają wiedzą co teraz sobie myślę i co bym chciała powiedzieć... ale nie powiem :oh:  :oh:  :oh:


Cytuj
jednak królicze strony trafiają głownie do dzieci i taki apel - tekst porównawczy- może być jak przed chwilą opacznie zrozumiany. dzieci są ambitne i będą aspirować do takich właśnie wzorowych hodowli.

Dokładnie Kapi,dokładnie - śledząc temat tez sobie o tym pomyslałam. Dzieci mogą rozmnażać króliki,i chcieć robić "wzorowe hodowle"... Ja jestem za tym,żeby zwierzęta rozmnażać TYLKO w dobrych hodowlach - jak np. Amaretto tych świnek,co hodowcy zalezy na jednostce,dba o te młode itp. Komercyjne "fabryki" idące na ilość,dla dobra zwierząt,należałoby zamknąć,ale jest to niemożliwe :/ Najgorsze jest to,że zawsze jakieś; dzieci[chcąc dobrze],chłopy w stodole[chcąc zarobić] będą prowadzić takie "przydomowe hodowle" królików[i innych małych zwierząt]. Pojedyńczy miot "domowy" u odpowiedzialnych ludzi(nie mówię żeby świadomie,bez przerwy rozmnażac i tworzyć 'hodowlę" ale tak jak na forum króliczym był przypadek królików :Niuni i Tabsa)  ma znacznie,znacznie lepiej niż króliki w masowej hodowli np. Alex :/ Nie popieram jednak "domowego" rozmnażania królików w obecnym stanie rzeczy.  Uważam,że z appelami trzeba dotrzeć właśnie do dzieci,napisac wprost jak "wołowi"(przepraszam za określenie) : "Dziecko! Masz 2 króliki[czy wiecej]? Nie rozmnazaj ich,robisz im krzywdę,nie baw się w hodowle,łącząc króliki spokrewnione itp. itd. " Nie mówię dosłownie,ale coś w tym stylu. Zeby dziecko nie próbowało na własną rękę dostosować się do opisu "wzorowej hodowli",mnożąc króliki bez wiekszej odpowedzialności i pomyslunku,potem rozdając[sprzedając] je kolezankom nawet z "metryką" wypisaną ręcznie na kawałku papieru. Podziwiam Was, SPK,że chcecie zrobić tak ambitną akcję, żeby nie powiedziec - rzucacie się z motyką na słońce - ale ja Was gorąco popieram,i mam nadzieje,że to "słońce" tą 'motyką" "wywojujecie". to jednak sprawa bardzo ciężka,a i popatrzmy na polskie prawo,polski rząd...komu by tu zależało na tak prozaicznych rzeczach jak dobro zwierząt? Dla wszytkich,gdzie by nie patrzec liczy się kasa- jak tu dużo zarobić jak najmniejszym kosztem,i się nie narobić... mówię tu zarówno o takich "przydomowych hodowlach",jak i wszystkim innym w tej naszej Polsce... Wszędzie - "machlojki",przekręty...   To,żeby Wam się udało graniczy z cudem... Ja jednak bardzo będę za Was trzymac kciuki i... mimo że nie jestem w SPK tylko współpracuję z rozrywką,jak będę jakoś mogła,to Wam postaram się pomóc... :) A nawet jeśli Wam się nie uda w pełni - to jeśli chociaż wpłyniecie na zlikwidowanie jednej "przydomowej" hodowli,to już sukces...od czegoś trzeba zacząć,a i to co chcecie zrobić,to wielkie zmiany,napewno nie na tydzień ani na miesiąc... [/quote]

Offline ziabak

  • Członek SPK wspierający/honorowy
  • ***
  • Wiadomości: 743
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #42 dnia: Lipiec 09, 2005, 16:12:49 pm »
Nie zapominajcie jednak, że opiekunami dzieci są osoby DOROSŁE i jeśli mam być szczera, to nie wyobrażam sobie by dwunastolatka mogła bezkarnie decydować sama o tym, czy będzie miała w domu jedno, dwa, czy piętnaście zwierząt... To, że dzieci nie rozumieją często treści wypowiedzi, artykułów, apeli itd. to fakt - dorośli też nie zawsze rozumieją... jednak dla mnie nie jest to argument, by wypowiedzi infantylizować do granic możliwości, aby trafiały do ograniczonych intelektualnie (nie obrażać się - nie chodzi mi o choroby umysłowe, tylko poziom możliwości, który w każdym przypadku jest inny). Trzeba być oczywiście ostrożnym w tym co się pisze i uważnie formułować swoje wypowiedzi, ale bez przesady... tym bardziej, że jeśli ma się do czynienia z osobami o swoich własnych "mądrych" poglądach na temat rozmnażania i opieki nad zwierzętami, to jakiekolwiek apelowanie jest procesem trudnym, długotrwałym i często wcale nie zdającym egzaminu.

Określenie "hodowla" jest wyrazem popularnie używanym w wielu jak widzę znaczeniach - hodowla jaką prezentuje nam tutaj młoda osoba jest tak naprawdę żadną hodowlą! Jest rozmnażalnią domową. O rozmnażalniach wiadomo jakie mam zdanie.

dolores

  • Gość
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #43 dnia: Listopad 10, 2007, 12:24:49 pm »
Chcialbym napisac w tym temacie cos od siebie.


Zauwazylam, ze niektorzy troszke myla pojecia. Sprostuje co nieco:

hodowla profesjonalana- hodowla zwierzat rasowych, ale czesto nie warta polecenia. Profesjonalistami( profesja- zawod) nazywaja sie czesto wlasciciele ogromnych(kennelowych w przypadku psow) hodowli, w ktorych zwraca sie uwage przewaznie na ilosc a nie na jakosc. Hodowcow amatorskich nazywaja detalistami.

hodowla amatorska- inaczej domowa. Hodowca posiada kilka samic, ktore sa pelnoprawnymi czlonkami rodziny. Mioty pokazuja sie w takich hodowlach okazjonalnie; zwraca sie uwage na jakosc hodowanych zwierzat. Prawdziwy hodowca nie liczy na zysk- hodowla nie jest jego sposobem na utrzymanie sie- raczej musi pracowac, aby utrzymac hodowle.

pseudohodowla- produkowanie zwierzat nierasowych- w typie rasy. Albo co gorsza: raz z metryka, raz bez, bo regulamin zezewala na jeden miot w roku( Zwiazek Kynologiczny), a popyt na szczenieta duzy. Aby ograniczyc koszty "hodowca" karmi byle czym, nie zapewnia opieki weta itp.


Jak widac, nawet wsrod zarejestrowanych hodowli sa i takie, z ktorych ja w zyciu bym zwierzaka nie kupila.
Jednak jesli ktos chce kupic psa, czy kota i interesuje sie tematem, to latwo powinien zweryfikowac, ktory hodowca jest tym z prawdziwego zdarzenia.


Na wielu stronach internetowych poswieconych adopcjom konkretnej rasy lub grupy ras( nie tylko zwierzat z metrykami, ale tez w typie rasy) propaguje sie akcje "RASOWY=RODOWODOWY". Tak wiec namawianie ludzi do kupowania zwierzat z renomowanych hodowlach nie przeszkadza im w organizowaniu akcji adopcyjnych.


Zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze nie kazdy moze czuc sie wystarczajaco przygotowany na adopcje zwierzecia po przejsciach. Chyba lepiej, aby schroniskowe, i tak juz wystarczajaco nieszczesliwe sierotki, nie trafialy w rece ludzi nie przygotowanych na to i nie byly po kilku tygodniach zwracane do schroniska.

"Kupowanie zwierzat rasowych to snobizm"- z tym nigdy sie nie zgodze! Wiekszosc milosnikow rasowcow to ludzie o przecietnym statusie spolecznym, ktorzy maja konkretne wymagania co do wygladu, ale przede wszystkim charakteru zwierzaka( Bo zwierzak to nie tylko futro, ksztalt uszu i wielkosc). Zdaje sobie sprawe z kilku rzeczy:

1. Sa ludzie, ktorzy kupuja psa z najlepszej hodowli( ale nie dlatego zeby miec pewnosc, ze bedzie zdrowy), placa gruba kase handlerowi( osoba prezentujaca psa na wystawie), a pozniej przedstawiajac psa znajomym mowia: "To jest Int. Ch, Jr. Ch. Pl, Ch. Pl, Ch. Lt, Ch. Rus, 20x CWC, 10x CACIB, 15x NPwR, 20x BOB, 10x BOG, 6x 1 lok. BIS, 3x 2 lok. BIS Explorer STARLIGHT EXPRESS."
To jest snobizm, istna pokazowka, bo i tak ktos kto sie na kynologii nie zna nie zrozumie tych literek przed imieniem psa- sama spedzilam sporo czasu aby podczas ogladania stron hodowli wyjasnic mojemu chlopakowi co to wsystko oznacza.

2. Sa tez ludzie, ktorzy biora pierwsze lepsze kompendium ras, ogladaja obrazki i nagle mowia "Ojej, jaki sliczny pluszaczek, jakie ma niebieskie oczka, wyglada jak wilk :jupi Kupimy takiego! Co to wlasciwie za rasa? Ach tak: Siberian Husky." I pol biedy jesli trafia na prawdziwego hodowce, ktory nie odda maluszka byle komu jak tylko zobaczy te 1500zl na stole- mozna wtedy liczyc na to, ze jesli ci ludzie na wlascicieli haszczaka sie nie nadaja, to hodowca wybije im pomysl kupna z glowy i poradzi zainteresowac sie inna rasa.

3. Sa tez ludzie, dla ktorych najwazniejsze sa cechy charakteru psa i jego pierwotne przeznaczenie a dopiero potem wyglad. Tacy ludzie dzieki hodowlom moga wybrac sobie psa pasujacego do ich stylu zycia i warunkow meszkaniowych. Jesli beda psa wystawiac, to dla samej przyjemnosci przebywania z nim, a nie dla tytulow. Oczywiscie medalem i lokata nikt nie pogardzi :icon_8P


Jesli komus nie zalezy na konkratnym wygladzie( i nie mowie tu o uszach: stojace czy zwisajace, kolorze oczu czy siersci): wielkosci( od Chihuahuy[1-1,5kg] do Mastiffa Angielskiego[nawet 120kg]), rodzaju okrywy wlosowej( Bullterrier bedzie latwiejszy w pielegnacji niz Bobtail) i lubi niespodzianki charakterologiczne ( Wyzel Niemiecki z checia zapoluje na Twojego ucholka, Labrador Retriver juz raczej nie) to jak najbardziej polecam adopcje kundelka ze schroniska. W przeciwnym razie jest to dosc ryzykowne.


Ktos wczesniej napisal, ze w Polsce nadal pokutuje przekonanie, ze suka czy kotka powinna miec choc raz w zyciu mlode- dla zdrowia( choc w przypadku kotow wydaje mi sie, ze sterylka jest bardziej popularna niz w przypadku psow). Niestety to prawda. Tacy ludzie sa chyba gorsi od pseudohodowcow, bo rozmnazaja nieswiadomi tego, ze postepuja zle.

Sama mialam takie doswiadczenia: kolezanka kupila sobie yoreczke bez rodowodu( 1000zl :wow ). Za duze to to na yorka, nie zachowuje sie jak terrier- jest strasznie tchorzliwa, a wlasciciele probuja jej meza znalezc. Jak im tlumaczylam, ze jak bez rod. to nie jest rasowy, to oni na to, ze jest tak samo rasowy, tylko po co za papierek placic i po wystawach jezdzic- nie docieralo do nich, ze ow papierek mozna na dno szuflady schowac i na wystawie sie nigdy nie pokazac. Chca ja uchronic przed ropomaciczem- ja na to, ze jedyny sposob to sterylka, ale nikt mnie juz nie sluchal :buu

Inna kolezanka ma sznaucerke miniaturowa tez bez rod. i wmawiala mi, ze jej poprzednia sunia- cockerka- umarla na ropomacicze, bo szczeniat nigdy nie miala- tak podobno wet im powiedzial :wow i dlatego nowa sunia zostanie pokryta. I z tego co wiem tak sie stalo :(


Jestem przeciwna nieograniczonemu dostepowi do mozliwosci zakupu zwierzat( np. sprzedaz w sklepach). Jesli wszystkie zwierzaki do towarzystwa moznaby kupic tylko w dobrych domowych hodowlach ich zycie byloby lepsze. Czemu? Przyklad na podstawie psow:

TERAZ: Zobaczylam sobie psa jakiejstam rasy na zdjeciu w gazecie. Podoba mi sie, ale nic o nim nie wiem. Jade na gielde/rynek/do kogos z ogloszenia kupic psiaka. Na gieldzie/rynku psiaki w kartonach, wzdete brzuszki( skutek nieodrobaczania i zlego karmienia), hodowca mowi tylko, ze to fajne psy, do obrony/dobre nianki dla dzieci itp.- zalezy o co pytam. Taki ladny wiec daje te 200zl. Potem:

a. Mialam szczescie i piesek przy odpowiednim karmieniu, po odrobaczeniu i zaszczepieniu jest zdrowy i ladnie sie rozwija. W dodatku okazuje sie, ze jego charakter w 100% mi odpowiada.

b. Okazuje sie, ze maly nie byl szczepiony i zachorowal na parwowiroze. Po tygodniu leczenia i wydaniu kilkuset zl szczeniaczek odchodzi do Krainy Wiecznych Lowow.

c. Okres szczeniecy przetrwal, ale teraz jest juz spory i wet powiedzial, ze ma dysplazje stawow biodrowych- miejmy nadzieje, ze na tyle slaba, ze nie trzeba go bedzie uspic i wystarczy operacja.

d. Piesek urosl i nie jest juz taka slodka kulka. Sprawia problemy- lubi ruch, a ja wole w domu siedziec. Niszczy meble. Nikt mnie nie uprzedzil, ze tak bedzie. Teraz wyjezdzamy na urlop. Nie mamy co z nim zrobic, wiec... W koncu to bylo tylko 200zl...

GDYBY TAK LATWO NIE SPRZEDAWANO: Zobaczylam sobie psa jakiejstam rasy na zdjeciu w gazecie. Podoba mi sie, ale nic o nim nie wiem. Jedyny sposo zeby kupic psa to znalezc hodowce. Szukam i znalazlam :) Hodowca informuje mnie o zaletach i wadach rasy, pyta sie o warunki jakie moge zapewnic psiakowi. Kiedy oboje decydujemy: tak to wlasnie ten!, umawiam sie z hodowca na odbior pieska. Moze bede musiala poczekac pare tygodni/miesiecy/lat, ale wiem, ze warto. W tym czasie dowiem sie jak najwiecej o rasie.

Odebralam pieska wprost od hodowcy, poznalam jego mame i reszte stada. Dostalam wskazowki co do zywienia i wychowania oraz metryczke, na podstawie ktorej moge( choc nie musze) wyrobic rodowod. Psiak jest zdrowy, odrobaczony i po wszystkich szczepieniach.  Jego rodzice oraz przodkowie zostali przebadani pod katem dysplazji/dziedzicznych chorob oczu itp.( zalezy od rasy) i wszystkie wyniki sa ujemne :)
Zostalam uprzedzona o wadach rasy i akceptuje mojego psa takiego jakim jest. Poza tym musialam dlugo na niego czekac i zbierac pieniadze aby go kupic, wiec na pewno sie nie pomylilam.


I tak powinno byc- decyzje dotyczace zakupu zwierzecia powinny byc dobrze przemyslane. Ostatnio w 3miescie w sieci sklepow "Folwark zwierzecy" spotkalam sie ze sprzedawaniem kociat :wow
W Galerii Baltyckiej mieli dwa kociaki perskie, w tym jeden juz sprzedany. Podobno w Madisonie tez sprzedaja. Male mialy 2 miesiace (Zwiazek Felinologiczny mowi, ze nie oddziela sie kociat od matki ponizej 12 tyg. zycia).
Pracownica na pytania odpowiadala nastepujaco: Czy kotki sa z hodowli? Tak. Z jakiej? Nie wiem, szefowa je przywozi. Maja metryczki? Tak, maja ksiazeczke zdrowia. Sa zaszczepione. Pytalam o metryke. Nie wiem, szefowa by wiedziala.
Szczegol, ze po szczepieniach obowiazuje kwarantanna poszczepienna i male nie powinny miec kontaktu z przypadkowymi osobami :( a wszyscy mogli je glaskac i brac na rece. Ciekawe co robia z nimi w nocy...


Nie mozna zakazac hodowli wogole. Przeciez to smieszne. Zwierzeta nie zyja wiecznie. Wyobrazcie sobie, ze zniknie hodowla i handel zwierzetami, wszystkie bezdomne znajda nowe domy i zostana wysterylizowane oczywiscie. Predzej czy pozniej umra, a my zostaniemy bez zwierzakow. Nie chcie miec ucholi w domu zawsze?


Uwazam, ze powinnismy walczyc z nieodpowiedzialnym rozmnazaniem i pseudohodowlami nastawionymi na zysk, a takze sklepami i traktowaniem zwierzat jak towaru. Natomiast prawdziwym hodowcom, dla ktorych jest to hobby dajcie spokoj.


Moim zdaniem inicjatywa Amaretto byla ok, choc ja, gdybym miala zajac sie hodowla jakichkolwiek zwierzat, to mialabym do trzech samic- to pozwoliloby mi traktowac je jak czlonkow rodziny i poswiecac im tyle czasu ile potrzebuja.


PS. Durnym dzieciakom, ktore chca hodowac zwierzeta dla swojego kaprysu rodzice powinni ten pomysl wybic z glowy :bejzbol

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #44 dnia: Listopad 13, 2007, 14:31:59 pm »
to ja tez cos od siebe dodam - okreslenie "amatorska" czy "domowa" figuruje w wiekszosci ogloszen o sprzedazy pseudorasowcow - wiec takie okreslenie w ogloszeniu nie jest czyms czym nalezy sie kierowac - szczegolnie produkcje psow bez rodowodow uzywaja tego okreslenia.

Dodatkowo jest tak ze w hodowlach "profesjonalnych" czy pseudohodowlach najczesciej gdy suka przestanie nadawac sie do rozrodu ( w pierwszym przypadku - gdy konczy 8 lat, w drugim czesto o wiele wczesniej - gdy jej organizm nie wyrabia juz z kolejnymi miotami) To sie po rostu takich suk pozbywja - wywalaja je, albo usypiaja.

Kolejna sprawa - psy pseudorasowe (czyt: bez rodowodu) sa ogolnie dostepne - KAZDY moze sobie takowego kupic, a gdy pies wyrosnie nie na to co zostalo kupione - to na ulice... pomijajac juz szczegoly typu zdrowotnego - ze pseudohodowle sa pozbawione calkowicie jakiejkolwiek kontoli - w przypadku modnych ras jest to dla zwierzat fatalna sytuacja bo rozmnazane moze byc wszystko - obojetnie jakie waady genetyczne w sobie niesie (w zwiazku z tym, kupujac "labradora" bez rodowodu ma sie niemalze gwarancje cviezkiej dysplazji) No dochodzi tu jeszcze kwestia mentalnosci ludzi - czesto bywa tak, ze gdy zwierze zachoruj to chca uspic bo "koszty leczenia sa wyzsze niz pies jest wart"  (to sie rowniez tyczy krolikow, swinek morskich itp. - no co? po co leczyc skoro za o wiele mniejsza sume mozna kupic nowego...) U kotow jst jeszcze ciewiej - gdyz u kotow wystepuja rozne choroby zakazne (fip, fiv, felv) ktore maja to d siebie, ze kot moze byc nosicielem, ale ze u niego objawy nie wystepuja - kot rasowy musi byc zbadany pod katem tych chorob - w przypadku pseudohodowcow, wiekszosc nie ma nawet pojecia o istnieniu takich chrob - wszystkie trzy choroby natomiast sa neuleczalne i nieodwolalnie prowadza do smierci....

Pojawia sie tu ciekawostka - u kotow aktualnie zaczeto praktykowac wczesna kastracje/sterylizacje - wlasnie z tego powodu, by nikomu kto kupuje kota niehodowlanego nie przyszlo do glowy nagle rozmnozyc.

wracajac do psow - istnieje sobie lista tzw. "ras niebezpiecznych" - tymczasem owa lista jest wierutna bzdura - pomijajac to, ze niektorych ras w polsce sie nie uswiadczy, to wiekszosc pogryzien jest spowoowana nie przez rottweilery, amstafy, pitbule czy owczarki niemieckie - ale przez pseudorasowe psy, ktore zostaly kupione przez osoby, ktore o wychowaniu psa nie maja zielonego poejcia, albo przez takie, ktore robia wszystko by pies stal sie agresorem.

Prawdziwi hodowcy takowych najczesciej splawiaja.

Ogolnie rzecz biorac to dotyczy nie tylko psow, czy kotow, ale wszystkich zwierzat - bo malo kto kupi dziecku zwierze jako zabawke , jesli bedzie musial podpisac umowe i w kazdej chwili spodziewac sie telefnu od hodowcy.  Nie mowic juz o tym, ze cena takiego zwierzecie - zaszczepionego, odrobaczoneg i starannie odchowanego bedzie wyzsza niz cena takiego, przy ktorym rozmnazacz oszczedzal na wszystkim. Moze sie pojawic tu sprawa ze kogos moze byc "nie stac" na taki wydatek - sory, ale jesli kogos nie stac na wydanie wiekszej sumy na zwierze - to nie chce tego zwierzecia wystarczajaco - bo zawsze istnieje mozliwosc dogadania sie z hodowca ze np. kupi sie zwierze na raty, mozna zebrac pieniadze ( a czas zbierania pzeznaczyc na zastanowienie sie i zbieraie informacji) a jesli i na to kogos nie stac - to nie stac go tez na utrzymanie - bo wydatki nie koncza sie na zakupie klatki i zwierzecia - dochodza tu koszty karmienia (i to nie syfem) wet (wszstko co zyje ma prawo zachorowac - a wtedy TRZEBA leczyc) itp. itd.
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

dolores

  • Gość
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #45 dnia: Listopad 13, 2007, 17:19:05 pm »
Cytat: "Iras"
to ja tez cos od siebe dodam - okreslenie "amatorska" czy "domowa" figuruje w wiekszosci ogloszen o sprzedazy pseudorasowcow - wiec takie okreslenie w ogloszeniu nie jest czyms czym nalezy sie kierowac - szczegolnie produkcje psow bez rodowodow uzywaja tego okreslenia.


Zapewne tak jest, ale wczesniej przeczytalam, ze okreslenie "profesjonalna" jest ok a "amatorska" znaczy be. A to nie prawda, bo wiekszosc hodowli, ktore znam nosi miano domowych.

Cytat: "Iras"
wracajac do psow - istnieje sobie lista tzw. "ras niebezpiecznych" - tymczasem owa lista jest wierutna bzdura - pomijajac to, ze niektorych ras w polsce sie nie uswiadczy, to wiekszosc pogryzien jest spowoowana nie przez rottweilery, amstafy, pitbule czy owczarki niemieckie - ale przez pseudorasowe psy, ktore zostaly kupione przez osoby, ktore o wychowaniu psa nie maja zielonego poejcia, albo przez takie, ktore robia wszystko by pies stal sie agresorem.


Zgadzam sie, choc na liscie nie ma ani American Staffordshire Terriera ani Owczarka Niemieckiego. Niestety Rotteczki i Pittki sa :( Rzeczywiscie- najwiecej pogryzien powoduja psy pseudorasowe i wiejskie kundysy.

Poza tym zgadzam sie z Toba- jestem zdania, ze jesli zwierzaki niebylyby dostepne dla ogolu i bylyby drozsze, to trafialyby w bardziej odpowiedzialne rece i moze nie byloby zwierzecego nieszczescia( jak ktos ma 2000zl wydac na psa to sie 100 razy zastanowi. Tak samo jakby rodzice mieli na krolika dla dziecka wydac z 500zl to czesciej by odmawiali).

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #46 dnia: Listopad 13, 2007, 17:50:59 pm »
Cytuj
Zapewne tak jest, ale wczesniej przeczytalam, ze okreslenie "profesjonalna" jest ok a "amatorska" znaczy be. A to nie prawda, bo wiekszosc hodowli, ktore znam nosi miano domowych.


hmmm... "profesjonalna" - jesli jest to produkcja majaca na celu wypuszczenie jak najwiekszej ilosci szczeniakow/kociakow czy czegokolwiek innego bez zmartwien o to jak wygladaja i gdzie trafia - jest tak samo be jak produkcja w ktorej suka rodzi co cieczke.

Cytuj
Zgadzam sie, choc na liscie nie ma ani American Staffordshire Terriera ani Owczarka Niemieckiego.


nie ma? ach - moze mialam "przed oczami" odrzucona wersje listy.... Co do pogryzien jeszcze - to nawet nie "najwiecej" ale praktycznie wszystkie - bo gdyby ktorykolwiek z psow z afer byl rasowy to bylaby tez od razu ze taka a taka hodowla sprzedaje "mordercow"
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

Offline ppx

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1950
  • Płeć: Kobieta
    • KiG
wzorcowa hodowla - co Wy na to?
« Odpowiedź #47 dnia: Luty 20, 2010, 18:19:37 pm »
Fajnie, gdyby w Polsce powstała jakaś hodowla królików rasowych. :P
Tak, jak u psów rasowy=rodowodowy, bo na razie można dostać królika z dwóch źródeł:
1. Z zoologików, najczęściej pseudohodowlii
2. Z adopcji, czyli najczęściej "z odzysku", które pochodzą z pkt 1

i tak koło się zamyka...