Od 3 tygodni mój królik Tuśka ma problemy zdrowotne. A zaczęło się to tak - najpierw przez 3 dni nic nie ubywało granulatu z miseczki, i robił się coraz chudszy, coraz mniejsze bobki, a oprucz tego mały zgrzytał dziwnie ząbkami (na początku nie skojażyłam tego z bólem, bo lubił też lekko zgrzytać przy pieszczotach).
Wierczorem poszłam z nim do weta- była to młoda wetka na zastępstwie. Zasugerowałam, że może coś z zębami bo tuśka zamiast gryźć próbowała lizać natkę -stwierdziła po badaniu bez otoskopu że z zębami ok, temp. 37,2 + wzdęce - zleciła kroplówki i 3 zastrzyki z abntybiotykami, miałam dokarmiać gerberem i obserwować czy będzie sikać - doczekałam się o 2 w nocy (choroba nerek wykluczona).
Po dwu dniach temp. 39,9. Po kolejnych 5 dniach leczenia kropl + zastrzyków wet (też bez otoskopu) zbadał pyszczek i powiedzał, że ostatni siekacz z prawej strony jest zbyt wysoki. Zdecydował taż, że mam dalej podawać antybiotyk w tabletce (rozkruszonej 1/10 część).
Po dwu dniach z przerażeniem zauważyłam mały guzek na prawym policzku -szybko do weta - zastrzyki i diagnoza - promienica(!) zmiana antybiotyku w tabletce (tym razem 2 x dziennie 1/10 tabl). Wetka mówi że trzeba będzie naciąć ropień - że jest od zakłucia. Podała też lek homeopatyczny na wzmocnienie. Następna dawka za 4 dni....a Tuśka w dalszym ciągu nie ma apetytu (skóra i kość).
Po 4 dniach z wisienki ropień urusł do czereśni. Homeopatia + skierowanie na prześwietlenie.
Na drugi dzień - w innej lecznicy na RTG wyszło, że zęby są poprzerastane, ale ropień nie jest okołozębowy (na szczęście).
Kolejna homeopatia i decyzja o zabiegu - na sobotę 28.03.
A ja podaję strzykawką na siłę antybiortk w tabletce, lacidofil, siemię lniane, próbuję też podać do zjedzenia (bez efektu) natkę, rozgniecionego banana, tarte jabłko - dopiero w piątek wpadłam na pamysł ... a może tarta marchewka - udało się.
Lecz niestety od rana w sobotę potworna biegunka (zabieg!) Nie wiem czy to od marchwi czy może ucholek coś wyczuł (ja
od 3 dni). Poszliśmy do weta no i oczywiście zabieg odłożony - nie przeżyłby narkozy- kroplówki, antybiotyk, no-spa, witaminy, homeopatia i odrobaczenie. Mam mu podawać mielone siemię lniane zapażone w 200 ml - 2 ml co godzinę.
Dziś biegunka minęła, a ja nabrałam już wprawy w podawaniu strzykawką. Wet po badaniu otoskopem (wreszcie!) powiedział, że trzeba skorygować zęby, a ropień postarają się usunąc z torebką - jest nadzieja. Podał antybiotyk, homeopatię i no-spa. Jutro (30.03)mam czekać na telefon - o której godzinie będzie zabieg. Ugotowałam też marchewkę - Tuśka zaczoł jeść - wreszczie
!
Bardzo proszę o trzymanie kciuków (i łapek) za Tuśkę - bo nadal nie jest w dobrym stanie i narkoza jest nadal ryzykowna.
Przepraszam też że się tak rozpisałam - ale jest mi też strasznie ciężko.
Odkryłam też, że im więcej ucholek wymaga szczególnej troski - tym jeszcze bardziej jest
.