Witam wszystkich miłośników uszatków
Liczę na wasza pomoc w określeniu co się dzieje z moim uszatkiem.
Ma ponad rok, jest wesoły bardzo przyjazny, apetyt mu dopisuje, karmie go karmą z Vitapolu i siankiem różnych firm oraz oczywiście wodą
Warzy ani owoców nie jada, po prostu ich nie lubi, jak mu włożę do klatki to następnego dnia wyjmuje nieruszone.
Dwa dni temu stało się coś co bardzo mnie zaniepokoiło, otóż w około klatki na ścianie było plamki tak jakby z krwi, bez zapachowe. Obejrzałam królika i nic niepokojącego nie zauważyłam. Dzisiaj miałam więcej czasu więc wzięłam go na ogólny przegląd tzn, pazurki i oczywiście czesanie. Postanowiłam że poszukam dokładniej śladów po tym co się stało i skąd mógłby tak opryskać ścianę. Ku mojemu zdziwieni jak go po wielu próbach udał mi się tak ułożyć aby zaglądnąć w okolice narządów rodnych zobaczyłam coś takiego:
Zawsze myślałam że takie coś to jego jądra i myślałam że jest ich dwie sztuki, jak widać chyba się myliłam, no i znalazłam miejsce które po przetarciu wilgotną chusteczką było wybrudzone czymś brązowym.
Królik zachowuje się normalnie, nie jest osowiały, a apetyt mu dopisuje, bobki robi normalne i siuśki też takie jak zawsze. Nie wiem czy to coś poważnego, czy to jest normalne, proszę o pomoc.
I czy to jest samiec czy samiczka, bo teraz to już nie jestem pewna byłam przekonana że to samiec.