sorki, że zaczynam nowy temat. przejrzałam wszystkie wpisy w tym dziale i albo nie było takich informacji jakisch szukam albo nie wczytalam się dokładnie.
Moja królewska samiczka już trzeci raz nie może mieć zabiegu. Szelma zawsze wyczuje umówiony termin i dzień, dwa przed nim zaczynają się urojone ciąże. A wtedy jak wiadomo jest zbyt silne ukrwienie narządów i zabieg jest bardziej ryzykowny.
Nika urodziła maluszka w grudniu. Od tej pory miała już trzy razy urojenia, zabieg jest konieczny, to wiem tylko jak rozpoznać, że to właściwa pora? Od rozpoczęcia biegania z sianem w pysiu do momentu aż pozwoli mi zlikwidować gniazdko mija kilka dni. Czy jak już pozwala mi gniazdko usunąć to i ukrwienie maleje i wtedy można kastrować? czy jakoś inaczej to wyglądau króliczków?
Urojenia nie pojawiają się jakoś systematycznie. Pierwsze dwa były w odstępie ok. 3 tyg. jedno od drugiego, tak w końcuy stycznia i w lutym, a taraz mamy trzecie po 5 tyg. przerwy.
Samiczka jest trochę odizolowana od malucha bo to chojnie obdarzony samczyk jest, natomiast jej partner życiowy-ojciec malego- jest po kastracji. Jest systematycznie gwałcony przez Nukę a jak ma dość nie zostaje dłużny i także on pokazuje co kiedyś potrafił. Próbowałam je odizolować. Jak były blisko ale osobno byłm atakowana przez Nukę i pojawiły się miekkie bobki. Uszate mieszkają w osobnych pokojach i prawie wcale się nie widują a jednak urojenie powróciło