Wczoraj wypuściłam mojego królika na łóżko i po chwili zobaczyłam że jego mocz jest czerwony. Powąchałam go i (nie jestem do końca pewna) myślę, że była to krew. Dlatego wzięłam poduszkę i odwróciłam go delikatnie na plecy. Po chwili jak się już uspokoił zaczęłam oglądać jego "narząd rodny" i zauważyłam, że coś wystaje z jego sierści. Dotknęłam to i myśląc, że coś mu się wbiło w skórę lekko pociagnełam, a to "coś" zostało mi w rękach. Składa się to z takich jakby warstw i w niektórych miejscach jest błyszczące. Przypomina strupka i jest kruche. Później zaniepokoiłam się i zaczęłam jeszcze dokładniej wszystko oglądać. Zauważyłam, że to "coś" nie odpadło całe i że jest to jakby w jego skórze w takiej jakby błonie. Z drugiej strony ma takie samo. Nie wiem co to jest i prosze Was o pomoc. Jeżeli Wasze króliczki miały coś takiego prosze napiszcie.
Ps. Królik mojej siostry ma coś identycznego. Dzwoniłam do weterynarza i powiedział że nie wie dokładnie co to może być i że musi zobaczyć króliczka. Powiedział także że może to być choroba zakaźna skoro mają ją oba króliki, jednak one się nie stykają, ponieważ są samcami. Obejrzyjcie dokładnie swoje króliki bo tego na pierwszy rzut oka nie widać dopiero po odchyleniu takiej jakby błony można to zaobserwować.
Czekam na szybką odpowiedz. Dziekuje!