Turysta ma cos okolo 8 lat, Ishtar - okolo trzech. On - kastrowany samiec, ona - niesterylizowana samica (ulegla)
Ishtar trafila do mnie jakis rok temu - od tamtej pory staralam sie ich zaprzyjaznic. Wojen nie bylo - choc milosci od pierwszego wejrzenia tez nie. Wspolne bieganie, osobne klatki.
Pare dni temu pojawila sie perspektywa kolejnego krolika i wraz z nia problem - gdzie go umiescic? 6 klatek to juz tlok, a siodmej prawde mowiac nie mialabym nawet gdzie wpasowac... Myslalam, myslalam, az w pewnym momencie stwierdzilam - zaryzykuje... najwyzej kroliki straca po odrobinie futra.
Uzbrojona w spryskiwacz zaczelam wprowadzac moj plan w zycie - hesus trafil do klatki ishtar, a ishtar razem z turysta - do klatki hesusa - dla turysty ta klatka to teren wroga, dla ishtar - niezbyt lubianego kompana.
W sumie nie sodziewalam sie takiego efektu - przede wszystkim - bojek brak, obskakiwania brak, chwilami z rzadka zdarzy sie jakastam gonitwa - ale panuje ogolny spokoj. Turysta nawet zaczal samodzielne proby zaprzyjazniania sie lizac ishtar po uszach i ryjku. Spia przy sobie -nie jest to jakies super przytulenie (ishtar wciaz niezbyt chetnie do tego podchodzi) ale jednak - turysta stara sie przytulac.
Taki stan rzeczy trwa od dwoch dni... Czyzby wreszcie udalo mi sie tego dokonac i zaprzyjaznic dwa kroliki?