Porównajcie siebie do królików - my staramy się jeść to co zdrowe i dobre (żadko kiedy chodzimy do fast foodów, bo wiemy, że są one niezdrowe). Tak samo powinniśmy traktować nasze króliki - dawać im zdrowe, dobre i odpowiednie dla nich rzeczy.
Kiedy miałam pierwszego królika to nie wiedziałam dużo o uszakach i Pinuś karmiona była mieszanką, warzywami, zielonym i sianem. Nie dawałam jej suszek, bo nikt mi w sklepie nie powiedział, że coś takiego też mogą jeść. Owszem biegała wolna po domu - miała swoj pokój w kuchni i codziennie po południu do wieczora latała po pokojach. Jadła również wszystko - dosłownie! od czekolady (za którą dałaby się zabić) po biały ser i ziemniaki gotowane. Nie miałam pojęcia jak bardzo mogło jej takie żywienie szkodzić. Teraz wiem, że wole wokół brody to był tłuszcz i miała dosyć dużą nadwagę. Ale zawsze była radosna (nie była sterylizowana, bo nie miałam pojęcia że takie coś powinno się zrobić), skakała, uwielbiała głaski i była strasznie czysta - sporadycznie znalazło się bobka. Nie wiedziałam, że trociny są złe dla królika, a miała wypełnioną nimi kuwetę. Całe życie prychała, kichała i nie wiedzielismy dlaczego – pewnie od tych trocin. Leczona była u weta, zaszczepiona tylko raz w ciągu całego życia, bo nikt mi nie powiedział, że trzeba co roku. Popełniłam wszystkie możliwe błędy, jakie można popełnić! Odeszła po 6 latach - nie z przyczyn naturalnych - wyjechałam wtedy do Niemiec i jak wróciłam to Pinuś była w opłakanym stanie. Rodzice próbowali walczyć, jeździli do weta, ale nie dali rady. Do dnia dzisiejszego nie wiem co się z nią stało. Wiem, że mogłaby żyć dłużej. Do dnia dzisiejszego żałuję, że wyjechałam na tak długo. Pomimo wszystkich tych błędów była szczęśliwym królikiem - wiem to bo widziałam to po jej oczach, zachowaniu.
Po roku dostałam Fluffiego - zapisałam się na forum, poczytałam stronki, nie dawałam mu mieszanki tylko granulat, jadł TYLKO królicze jedzenie (on sam nic innego nie jadł i nie chciał jeść), w kuwecie miał piasek, był wypuszczany - może nie tak często jak Pinuś, ale miał swoją zagrodę, gdzie mógł pobiegać. Zaczęło się od pierwszego zatoru, który dzięki pomocy dziewczyn z forum mu przeszedł. Drugi zator nie był już tak łaskawy i odebrał mi Fluffiego - widziałam, że chciał żyć ale nie było mu to dane – walczyliśmy ale przegraliśmy.
Był moim jedynym przyjacielem, z którym miałam tajemniczą więź - rozumieliśmy się bez słów. Kochałam go nad życie, ale odszedł. Był dla mnie tym kim Ciapula dla Ciapusi.
Teraz mam Pysia no i małego Flipa - dostają TYLKO królicze jedzenie. Suszki, najlepszy granulat, zielone etc. Są szczęśliwe, zdrowe. Jako słodycze dostają suszoną marchew i rodzynki czasami. Są i będą szczepione tak jak powinny..
Wiem jedno, nie należy dawać królikom tego, co nie jest dla nich. My też nie jemy karmy dla psów, czy kotów, bo wiemy, że to nie dla nas. Dlaczego więc mamy dawać królikom coś co nie jest dla nich przeznaczone? To nie ma sensu. To tak jakbyśmy my żywili się tylko w MC lub innych Fast foodach. Niedosyć, że będziemy mieli nadwagę to jeszcze organizm nie dostanie żadnych wartości odżywczych i witamin. Królik zeżre wszystko co mu ładnie pachnie, ale to właśnie my powinniśmy być na tyle odpowiedzialni, aby wiedzieć, ze im to może zaszkodzić. Wiem po czasie, że króliki mają bardzo wrażliwy układ pokarmowy, więc po co jeszcze im szkodzić? Rozumiem podejście typu „ skoro to sprawia mu radość to czemu mam mu to odmawiać” ale zamiast tego placka to może rodzynka również będzie mu smakować. Dziecku też nie daje się non stop słodyczy i nie zabiera się go codziennie do Fast foodów. Także proszę dziewczyny rozważcie to, póki nie będzie za późno.