Zacznę od tego, że były właściciel Harveya prosił o znalezienie dla niego szybko tymczasu, króliczek wymagał leczenia, a że wybierałam się do Warszawy na walne zebranie członków SPK postanowiłam, że wezmę go do siebie.
Harvutkowi od dłuższego czasu ropiały oczka. Jego były właściciel mówił, że nawet nie pamięta jak długo już mu je zakrapla (stosował gentamycynę). W ostatnim czasie Harvey miał nawet podawane sterydy (atecortin), ale że niby było gorzej, to zaprzestał mu je podawać. Mówił, że wszystko zaczęło się od tego, że do noska wpadła mu trocina i miał zapalenie, a później oczy zaczęły ropieć
Chodził z nim do weterynarza regularnie co 2,3 tygodnie po nowe krople i tak sobie żyli.
Ja stwierdziłam, ze tak być nie może, że jakaś przyczyna powstawania tej ropy musi być, więc od razu po przyjeździe do Poznania wybraliśmy się z Harvusiem do weta. Dodam, że to ropienie było straszne, biała ropa leciała mu ciurkiem z oczek, nawet nie jak łzy kroplami, tylko jak woda z kranu
U weterynarza wzięliśmy wymaz z oczek i zrobiliśmy zdjęcie RTG, żeby sprawdzić czy to nie są czasem przerośnięte korzenie. Dodam, że Harvuś bardzo ładnie je, ma duży apetyt co mnie oczywiście cieszy. Początkowo apetyt był o wiele gorszy, ale dlatego, że ząbki były przerośnięte, ale po ich skróceniu wszystko wróciło do normy. Na zdjęciu nic nie wyszło, wet stwierdziła, że korzenie są może ciut dłuższe, ale nie są przerośnięte, a poza tym jakby tak było to królik nie mógłby jeść z bólu. Zapisano nam więc krople (tiacil) i zakraplaliśmy 3 razy dziennie. Dodatkowo Harvutek miał przy oczkach taką skamielinę ropną, ale przemywanie solą fizjologiczną skutecznie to rozpuściło. Dlatego też króliczek ogólnie wygląda lepiej, bo po prostu w końcu jest zadbany. No ale jednak ropa cały czas była, bo przed każdym zakraplaniem musiałam mu te oczka przemywać solą, bo znowu ropa zasychała sklejając mu włoski.. po tygodniu (ciągle bez wyników wymazu) dostaliśmy antybiotyk i mieliśmy cały czas zakraplać, tyle że 2 razy dziennie. Przez 5 dni Harvey miał podawany antybiotyk doustnie i teraz mamy dwudniową przerwę. Ropa cały czas jest, może nie leci ciurkiem tak jak na początku, bo tego nie zaobserwowałam, ale widzę, że jest po poklejonych włoskach. Wyniki wymazu wykazały, że nie ma tam żadnej bakterii, co jest dobrą wiadomością, ale skąd w takim razie bierze się ta ropa?
Nie wiem co robić dalej, wetka powiedziała, że żeby zajrzeć do pysia musiałaby go ogłupić, nie wiem czy to robić czy nie.
Czy ktoś z Was ma jakiś pomysł skąd może się brać ta ropa, jaka może być przyczyna jej powstawania? Liczyłam na to, że uda mi się go wyleczyć, bo przecież ile czasu ten biedak może ciągnąć na kroplach?? Proszę Was o jakiekolwiek rady...