ja już mam dość tych Frotkowych chorób. Przedwczoraj wieczorem znalazłam u niego mniej więcej na wysokości łopatki małego skórnego guzka. Ma ok 2mm średnicy. Najpierw chciałam od razu biec do weterynarza,a le tak sie złożyło, że następnego dnia była niedziela.
Guzek jest za mały na biopsje, Frotek za słaby na to, żeby go uśpić i wyciąć guzek, więc lekarz też by pewnie zalecił obserwacje.
Mój maż twierdzi, ze guzek na pewno do dzisiaj rano nie urósł, ja oczywiśćie mam inne zdanie, ale jestem katastrofistką, więc wierze mężowi.
Zastanawiam sie jednak, w ciągu ostatnich kilkunastu dni Frotek dostawał 1-2 zastrzyków codziennie. Marek powiedział, ze w tamtych okolicach też go kłuli (ja nie wiem, bo z nimi z braku możliwości nie jeżdziłam). Czy to możeliwe, zeby to się zrobiło po zastrzyku??
Powinnam iść do weterynarza, czy mogę to jeszcze troche w domu poobserwować??
Sama nie wiem co o tym myśleć, jak mnie znowu zobaczą w tej lecznicy to pomyślą, że zwariowałam. Frotek przez dwa tygodnie jeździł tam codziennie, chcialabym mu zaoszczędzić stresu kolejnej podróży, ale sama go nie wylecze. Co sądzicie??