A mój Kicek od jakichś dwóch miesięcy cieszy się pełną bezklatkowością w dzień i w nocy
Wcześniej był zamykany w klatce na noc, ale spać nie dawał, bo gryzł pręty i się tłukł niemiłosiernie, choć nauczył się, że jak rozkładałam łóżko wieczorem to sam wskakiwał do swojej klatki. Na początku nocna wolność była dla niego czymś na tyle nowym, że broił ile sił w łapkach, skakał nam po głowach, przekopywał kołdrę... ale już się uspokoił, może mu się znudziło?
Teraz siedzi sobie spokojnie w swoich kątach lub pod moim łóżkiem, czasem zdarzy mu się wskoczyć na łóżko, ale już nie jest taki nachalny, tzn posiedzi sobie gdzieś w kąciku, czasem jak się w nocy przebudzę to czuję jego futerko przy moim policzku, ale z reguły jest spokojny
Problemu z nim nie ma, ponieważ zazwyczaj nie gryzie nic (sporadycznym wyjątkiem są kartony), trafia zawsze do kuwety (po pierwszym wstawieniu jej do klatki sam odkrył do czego to to służy
) i w ogóle mam takiego mądrego i wspaniałego królaska-samouka
W ogóle zauważyłam, że odkąd przestał był zamykany w klatce stał się już całkiem spokojny, tzn charakterek ma i jak przyjdzie co do czego do warknie, podrapie i ugryzie, ale nie jest już taki narwany i agresywny (nawet po kastracji bywał
)
Także podsumowując same plusy z wychowania bezklatkowego zarówno dla właścicieli jak i dla uszaków