Bruna i Nunka przez pierwszy tydzień trzymałam na torcinach, masakra, wszędzie było tego pełno. Potem chłopaki w okresie przed kastracją testowali żwirek drewniany, gazety, ręczniczki, żwirek szary zwykły, compact (zbrylający)...ale sikali często, z półobrotu również na ściany, po kastracji jak się wyciszyli z ręczników przeszli na żwirek compact, niby niepylący. Hilton, Benek, zawsze bezzapachowy, na dno klatek i do dużej kuwety, która znajduje się przy klatach i korzysta z niej królik biegający. Było to wygodne, dobra łopatką zbieram siurki i bobki. Nunek i Bruno w wersji wyciszonej każdy spacerek po pokoju zaczynali od wizyty w "skrzynce kontaktowej". Martwiło mnie, że Bruno przy każdej zmianie żwirku na nowy trochę go podgryzł, mniej więcej szczyptę. Wet stwierdziła, że tak ilość mu nie zaszkodzi....mhm...przez ponad 5 lat wcinał. Właściwie nadal używałabym tego żwiru, gdyby nie młody Krecik. Dużo kica i rozrabia, w swojej klatce i w kuwecie istny kopacz norek, a szary pył wszędzie. 2 tygodnie temu przestawiłam króle na żwir drewniany i z kurzem mam spokój, tylko wybieranie żwirku zużytego i bobków bardziej skomplikowane.