Temat zbliżony do tematu "Mały terrorysta", choć nie do końca...
Gdy przyniosłam Kubusia do domu był kochany, grzeczniusi, normalnie cud miód i orzeszki. Teraz jest u mnie 6. tydzień i stał się totalnym łobuzem!!!
Budzi mnie codziennie o 5 nad ranem. Uderza "z baranka" w klatkę, gryzie pręty klatki, wierzga tylnymi nogami, a nawet wywraca miseczki z jedzeniem. Rzuca się dosłownie po klatce, biega w kółko, o 5 am, muszę wyciągać go z klatki na łóżko, bo inaczej wiem, że nie da mi spać. Ale to dopiero połowa sukcesu. Gdy jest już poza klatką, wstępuje w niego diabełek. GRYZIE nie tylko dywan, miśki itp ale zaczepia psa gryząc go w łapy lub ogon, a jak chcę go złapać na ręce to dosłownie wierzga tylnymi łapkami albo w miejscu podskakuje i "dzwoni zębami". Najgorsze jest to, że zaczął wszystko gryźć: kable, książki, dywan, psy, klatkę... dosłownie wszystko. Wyprowadziłam go na smyczy do ogródka, co by trochę pokicał w trawie. Na początku było ok, ale ostatnio zamiast cieszyć się powietrzem, skupia się na przegryzaniu smyczy.
Wiem, że to może brzmieć śmiesznie ale wcześniej wypuszczałam go z klatki i szłam spać, a teraz muszę mieć oczy wokół głowy. Chciałabym, aby był troche grzeczniejszy, a przynajmniej taki, jak był... czy mój facet dojrzewa?