Amy, witamy w klubie uszatych terrorystów
Ja juz od ponad 6 lat z pokorą znoszę każde ataki, gryzienia, warczenia, powieszenia zębami w moje palce/ręce małego terrorysty, chociaż wraz z wiekiem troszkę zbaraniał i no i mam taki refleks, ze mały terrorysta często się chybi. Z kochanego pieszczocha, ktorego mozna było całować prosto w pyszczek zamienił na małego terrorystycznego diabełka. Nie kryłam rozczarowania. Bo przeciez ludzie mówią, że królasy to taka przytylanka. Jak widzisz, to tylko stereotypy.
Żałuję, ze nie wykastrowałam go, 6 lat temu to nikt mi nie powiedział, że agresywnego królasa trzeba wykastrować. Teraz boje się wysłać go pod nóż ze względu na jego wiek. Może nie wybudzić się z narkozy.
Nie pozwalaj, zeby na kanapę wlazł, jeśli zauważysz, ze wścieklizna małemu nie przechodzi od 10 minut to zamknij go w klatce, będzie to dla niego kara, a jego piłowanie w klatce ignoruj. Ja tak robilam i Zorro po 15 minutach to piłowanie odpuścił sobie, bo wiedział, że nic z tego. Gdy za kazdym razem mnie gryzł albo atakował zaraz zamykałam go w klatce. W końcu królas zrozumiał, że po prostu został ukarany. Teraz baaardzo rzadko to robię. prawie wcale. On ponoć swoje królestwo uwielbia
Klatke zawsze sprzątaj gdy krolik jest poza klatka, albo sprzataj klatke w miejscu neutralnym, poczuje sie niepewnie. Ten megapociąg seksualny może potrwać góra pól roku, mojemu przeszło po 3 miesiącach. Ale do końca życia może sie podniecać w mniejszym lub większym stopniu, czyli w tym przypadku kastracja jest jak najbardziej zalecana. Jak niedawno była królisia Liska u mnie to Zorro w wyniku podniecenia lał i gigabobkował (w ciągu jednej minuty potrafił zrobić 20 bobków) na moich spodniach, a nie robił tego od bardzo dawna.
Mój królas moje gołe stopy też traktuje jako obiekt seksualny, najlepiej po prostu miej założone kapcie albo skarpetki.
Zauważyłam, że wobec innych zwierzaków, np. kotów czy psów nie wykazuje ni agresywnego ni dominującego zachowania. Jest bardzo ciekawski i podchodzi do ich śmiało, ale nigdy nie gryzie. Mojego kociaka tylko powarczał i nic poza tym. Raz nie wiem, czegoś się wystraszył, nie chciał ruszyć z miejsca i patrzał na mnie takimi błagalnymi wzrokami, jakby prosił, zebym go na ręce brała. No więc tak uczyniłam i długo nie chciał mnie opuścić.
Jak widzisz, krolasy to nie maskotka do przytulania, ma swoje potrzeby i wymogi jak każdy człowiek.