Zastanawiam się nad kastracją Tośka (gdzieś tak w styczniu)...
Mały zachowuje się coraz bardziej agresywnie.
"Warczy" na Tuptusia, warczy dosłownie na wszystkich (nie zawsze, najbardziej przy jedzeniu).
Tupciach na razie jest w drugiej klatce, w siostry pokoju, może jak Tosiek będzie sam, przestanie być aż tak bardzo agresywny.
Wczoraj, jak chciałam dać mu przysmak, dosłownie rzucił mi się na rękę i mnie ugryzł...bo chciałam go poczęstować buraczkiem.
Dziś jak Ola przyszła do pokoju i dawała kicolowi przysmaki, również się na nią rzucił.
Kiedy trzymam go na kolanach, zdarza się, że bez powodu mnie ugryzie (wiem, mówi się, że zwierzęta nie gryzą bez powodu, ale na prawdę żadnego powodu nie miał).
Kiedy mnie ugryzie, próbuję go zdominować dotykając jego pyszczek do podłoża (nie wiem czy to dobry sposób). Skutkuje to tak, że się uspokaja, po czym zaczyna "szczękać" ząbkami (no tak z radości)...
Takie zachowania sporadycznie mu się zdarzają, ale jednak... Jest to bardzo uciążliwe...
Czy kastracja rozwiąże ten problem?
Dodam, że Toś ma ponad rok....
Nie sika poza klatką, tylko to agresywne zachowanie
Dodano:
Przed chwilą ugryzł mnie aż do krwi, bo chciałam go pogłaskać....
Najpierw z nim leżałam, potem sobie poszedł i chciałam go pogłaskać...
Ugryzł i to mocno...