Opowiem historie od początku . Kupiłam 3 miesięcznego króliczka w sklepie zoologicznym 29 stycznia. Był zdrowy w świetnej kondycji i z dużym apetytem . Wzięłam go na ferie do babci na wieś po kilku dniach zaczął kichać , miał wyciek z nosa i oczu . Nie przejęłam się zbytnio tym ponieważ króliczek którego miałam przed Homerkiem Baks też tak miał i po kilku dniach wyzdrowiał . No ale minęło 6 dni a króliczek nadal kichał i miał wyciek . Trochę się zaniepokoiłam . Pewnego dnia jak zawsze zaraz po wyjściu z łóżka poszłam po sałatę dla uchola , przyszłam do pokoju otwarłam klatkę króliczkowi i siadłam na podłodze . Homer jak tylko ujrzał ze jestem powoli wyszedł z klatki ( co wydało mi się dziwne z tego względu iż zawsze kiedy przyszłam do pokoju jak torpeda wypadał z klatki aby się ze mną przywitać ) ledwo wskoczył mi na kolana i wziął się za jedzenie sałaty. Gdy z szedł z kolan nie mógł chodzić na tylnich łapkach zaczął czołgać się do klatki i już nie chciał wyjść po mimo mojego nawoływania . Jak najszybciej przygotowałam transporterek , włożyłam do niego uszatka i czym prędzej pognałam do weterynarza . Weterynarz go oglądną i z twierdził że u królisia wystąpił niedowład tylnich nóg z powodu osłabienia chorobą którą najprawdopodobniej zaraził się na wsi . Musiałam chodzić z króliczkiem przez 5 dni na antybiotyk podawany podskórnie . Przy ostatniej wizycie pan powiedział że za jakieś 2 tygodnie jak króliś dojdzie do siebie i będzie całkowicie zdrowy mam przyjść do szczepienia . Ale jest mały kłopot Homer od pewnego czasu przy bieganiu przechyla dziwnie główkę na bok i nie wiem co robić bo jak znowu zachorował ( choć tym razem nie wiem od czego ) to nie będzie mógł być zaszczepiony a wizytę mam za 2 dni .